(dochodzi inf. ze spotkania protestujących z wicewojewodą lubelskim)
26.2.Lublin (PAP) - Około 200 pracowników Domów Pomocy Społecznej (DPS) na Lubelszczyźnie blokowało we wtorek w Bystrzejowicach (Lubelskie) drogę nr 17 z Lublina do Zamościa. Domagają się podwyżek płac. Protestujący spotkali się z wicewojewodą lubelskim.
Delegacja protestujących po blokadzie po południu udała się do urzędu wojewódzkiego w Lublinie i spotkała się z wicewojewodą lubelskim Henryką Strojnowską.
Strojnowska zobowiązała się, że przedstawi postulaty protestujących pracowników na spotkaniu ze starostami powiatów, na terenie których znajdują się DPS-y.
"Sprawa wynagrodzeń i płac dla pracowników leży w gestii samorządów. Pieniądze z budżetu państwa są przeznaczane na utrzymanie domów i na remonty" - wyjaśniła Strojnowska. Dodała, że na początku marca znów spotka się z protestującymi pracownikami DPS-ów.
"Jesteśmy zdeterminowani. Nikt nas nie chce wysłuchać. Będziemy protestować do skutku. Jeśli ta blokada i ten protest nie przyniesie efektów, pojedziemy protestować do Warszawy" - powiedziała opiekunka z DPS w Krasnymstawie Elżbieta Zakrzewska- Wal. Jak dodała, jej zasadnicza płaca brutto to 1080 zł.
Pracownicy DPS żądają podwyżki płacy zasadniczej o co najmniej 700 zł, zwiększenia o 100 proc. wynagrodzenia za pracę w niedziele i święta, oraz 15 proc. dodatku za pracę w nocy.
"Starostowie mówią nam, że nie mają pieniędzy i nie chcą z nami rozmawiać. Wojewoda obiecała nam pomoc w rozwiązaniu naszego problemu" - powiedziała po spotkaniu Zakrzewska-Wal.
Protestujący kilkakrotnie wchodzili na przejście dla pieszych i chodzili po nim przez ok. 15 minut. Trzymali w rękach transparenty z napisami: "Za dużo, by umrzeć, za mało by żyć", "Kto pracuje w DPS-ie, ten wypłaty nie przyniesie", "DPS Krasnystaw pada na kolana. My zbieramy plewy, a starostwo ziarna". (PAP)
ren/ kop/ bno/ mow/
