Wszystkie pieniądze, które klienci powierzyli bankowi, zostaną w całości zwrócone wraz z należnymi odsetkami, a ewentualne straty wynikające z przestępczej działalności jednej z pracownic banku w Lublinie zostaną wyrównane - zapewnił w czwartek na konferencji prasowej rzecznik prasowy Banku Przemysłowo- Handlowego, Jacek Balcer.
Do prokuratury zgłosiło się już 40 klientów BPH, którzy twierdzą, że zostali oszukani przez 31-letnią Anetę F., która w lubelskim oddziale BPH zajmowała się obsługą tzw. kont VIP, na które klienci wpłacali duże kwoty. Przed dwoma tygodniami została ona zatrzymana po zawiadomieniu policji przez jednego z klientów o braku pieniędzy na koncie. Bank wcześniej wykrył uchybienia w pracy urzędniczki, co było powodem zwolnienia jej z pracy na tydzień przed aresztowaniem.
Balcer zaznaczył, że zwrot pieniędzy nastąpi tak szybko, jak to będzie możliwe, po skonfrontowaniu zapisów w systemie komputerowym banku z dokumentacją w formie papierowej. "Nie będziemy czekali na zakończenie postępowania prowadzonego przez prokuraturę, a nawet przez naszą kontrolę wewnętrzną, tylko tam, gdzie będzie wystarczająca liczba dokumentów, systematycznie będziemy rozpatrywać reklamacje klientów" - powiedział.
BPH uruchomił specjalne numery telefonów - 0 801 333 111 (dla osób dzwoniących z telefonów stacjonarnych) oraz 0 12 682 83 33 (dla dzwoniących z telefonów komórkowych) - pod którymi klienci mogą składać reklamacje w sprawie ubytków na kontach.
Bank zawiesił kierownika lubelskiego oddziału i zapowiada złożenie zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przez niego przestępstwa polegającego na braku nadzoru i wewnętrznej kontroli.
Jak zapewnia Balcer, bank ściśle współpracuje z prokuraturą przy wyjaśnianiu wszystkich aspektów sprawy.
Według wstępnych ustaleń policji, Aneta F. przywłaszczała sobie część gotówki z kont klientów, fałszując wydruki. W banku trwa sprawdzanie, ile faktycznie pieniędzy było na poszczególnych kontach, a ile było tam wirtualnych kwot dopisywanych przez F. Ze wstępnych szacunków wynika, że kwota wyprowadzonych z banku pieniędzy może wynosić od kilku do kilkunastu milionów złotych.
Aneta F. nie przyznaje się do winy. Sąd Rejonowy w Lublinie aresztował ją na trzy miesiące z powodu obawy matactwa. Grozi jej do 10 lat więzienia.
Policja i prokuratura sprawdzają, czy kobieta działała sama, a także czy bank wiedział o kradzieżach i mógł wcześniej zawiadomić organa ścigania. Funkcjonariusze nie wykluczają kolejnych zatrzymań w tej sprawie.(PAP)
asz/ jer/ hes/