Sąd Okręgowy nie dotarł do przyczyn, dla których Jolanta K. zabiła pięcioro swoich noworodków - tak Sąd Apelacyjny w Lublinie uzasadnił decyzję uchylającą wyrok skazujący ją na dożywocie, a uniewinniający jej męża Andrzeja K. od zarzutu podżegania do tych zbrodni.
Sąd Apelacyjny uznał też, że sąd pierwszej instancji zbyt łatwo przyjął, że Andrzej K. nie widział o ciążach żony i skierował sprawę do ponownego rozpoznania.
Według SA sąd pierwszej instancji mógł odrzucić tezę prokuratury, że Jolanta K. dokonała zbrodni pod wpływem męża, ale powinien wtedy przedstawić swoje wyjaśnienie dotyczące podłoża tych zbrodni. Tymczasem według SO małżeństwo K. początkowo układało się zgodnie, Jolanta K. była dobrą matką dla czwórki dzieci, które już mieli. Sąd jednak nie ustalił przyczyn, dla których kobieta zabiła pięcioro później urodzonych noworodków.
Sąd, który skazał Jolantę K., przyjął, że jej wyjaśnienia, w których obciążała męża współwiną za te zbrodnie, są jedynie linią obrony. Sąd apelacyjny zwrócił uwagę, że kobieta mówiła, iż mąż podżegał ją tylko do pierwszego zabójstwa, a ona to nakłonienie zapamiętała i pod jego wpływem dokonała kolejnych morderstw. Gdyby to była tylko linia obrony - według SA - mówiłaby, że mąż nakłaniał ją za każdym razem do zabicia dziecka.
SA zwrócił też uwagę, że SO dysponował opinią biegłej mówiącą, że sąsiedzi i znajomi mogą nie widzieć, iż kobieta jest w ciąży, ale nie jest możliwe ukrycie ciąży przed partnerem, z którym kobieta utrzymuje stosunki seksualne. SO odrzucił tę opinię, a przy orzekaniu opierał się na wyjaśnieniach Andrzeja K. i zeznaniach świadków, którzy nie dostrzegli ciąż Jolanty K.(PAP)
kop/ren/ malk/
