Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Majdan przygotowuje się na atak milicji Berkut

0
Podziel się:

Szturm specjalnych oddziałów milicji Berkut to temat numer jeden na Majdanie.
Demonstrantom w odparciu ataku mają pomóc byli żołnierze misji w Iraku, Angoli czy Afganistanie.

*Szturm specjalnych oddziałów milicji Berkut to temat numer jeden na Majdanie. Demonstrantom w odparciu ataku mają pomóc byli żołnierze misji w Iraku, Angoli czy Afganistanie. *

Ramię w ramię z weteranami na ulicach Kijowa zbierają się studenci, nauczyciele i deputowani do parlamentu. Rusza "marsz miliona".

Władymir jako żołnierz był na misjach w Angoli, Iraku i Afganistanie. Teraz przed siedzibą prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza nosi mundur, hełm i czerwoną kamizelkę z napisem "weterani z narodem". Podobnie ubrani są inni żołnierze, którzy dołączyli do manifestantów w Kijowie. Mówią, że to specjalna mobilizacja. Ich przywódca ogłosił w środę, że wesprą protestujących, przemawiając ze sceny na Majdanie.

"Nie wiem, jak mogło dojść do tego, że Berkut bił bezbronnych studentów. My nie studenci. Z nami nie pójdzie tak łatwo" - mówi były żołnierz misji wojskowych. Odpowiedział mu okrzyk Majdanu: "Mołodcy!"

Michaił, student z Kijowa przy barykadzie przed siedzibą prezydenta pojawił się w czwartek o 2 godz. w nocy. Uśmiechnięty, pełen zapału, podchodzi do opartego o barierki Władymira. "Panie oficerze, co mamy robić, jak dojdzie do ataku milicji? Jak się zachować?" - pyta. "Przede wszystkim trzeba się trzymać razem" - poucza weteran.

Nie wie, że dwie godziny wcześniej, o północy na Majdanie odbyło się specjalne szkolenie. Na pierwszy rzut oka można było odnieść wrażenie, że zaczęły się zamieszki. Na grupkę kilkunastu młodych ludzi rzucało się dwóch mężczyzn, próbując wyciągnąć jednego z nich. "Stop" - krzyczy przez megafon trzydziestokilkulatek w bojówkach i sportowej kurtce. To Iwan. Na co dzień uczy historii w podstawówce w Tarnopolu, a teraz w Kijowie młodych członków ochrony Majdanu, jak się bronić przed atakiem Berkutu. Przyjechał tu przed tygodniem. "Z pobudek patriotycznych" - tłumaczy. Szkolenie prowadzi pierwszy raz.

Martwi się, że w porównaniu z Pomarańczową Rewolucją w 2004 r., podczas której w Kijowie spędził trzy tygodnie, obecny protest to improwizacja. "Wtedy przygotowania trwały rok, były pieniądze. Wszystko było przygotowane profesjonalnie. Jak się rozpocznie szturm, barykady nie pomogą. To tylko dekoracja. Jedyny plus to weterani. To duże wzmocnienie" - ocenia.

Uważa się za nacjonalistę, ale nie jest zwolennikiem nacjonalistycznej Swobody, jednej z trzech partii opozycyjnych. "To malowani nacjonaliści. Są za mało radykalni" - mówi.

Wejścia na Majdan od strony budynków rządowych broni wysoka na 2 metry barykada z namalowanym sprejem hasłem: "no pasaran." Jest środa, godz. 2 w nocy. Na ulicy przed barykadą w równej kolumnie stanęło 300 ochotników z ochrony Majdanu. Wszyscy z kaskami: rowerowymi, budowlanymi, a nawet narciarskimi. Niektórzy trzymają w rękach zwinięte w rulon karimaty. Mają służyć do parowania ciosów zadawanych milicyjnymi pałkami.

Noce pod siedzibą ukraińskiego rządu są zwykle spokojne. Odgłos muzyki granej na Majdanie jest przytłumiony. Biało-czarny, postsowiecki budynek jest tak monumentalny, że człowiek czuje się przy nim jak mrówka. W autobusach ustawionych w poprzek ulicy, dochodzącej do gmachu, za zasłoniętymi firankami śpią milicjanci. Między pojazdami krąży tylko kilku funkcjonariuszy. Ze snu milicjantów wyrwa gromki okrzyk: "Chwała Ukrainie!".

"W prawo zwrot" - wydaje komendę dowódca i kolumna rusza w kierunku parlamentu. Pojawianie się manifestantów wywołało popłoch wśród milicjantów. Budynek Rady Najwyższej jest najtrudniejszy do ochrony. Od strony pobliskiego parku otoczony jest ledwie niskim płotem. Na jego skraju stoi miasteczko namiotowe zwolenników prezydenta Wiktora Janukowycza. Kilkudziesięciu funkcjonariuszy wybiegło z autobusów i zajęło pozycje wzdłuż miasteczka.

Gdy kolumna dochodzi na miejsce, pada komenda: "Stój. W lewo zwrot". Obie grupy rozdzielają barierki i grupa milicjantów. "Chodźcie z nami na Majdan" - krzyczy przez megafon dowodzący. "Banda precz" - skandują manifestanci. Odpowiadają im gwizdy zwolenników Janukowycza. Dowódca to Andriej Parubij, komendant miasteczka namiotowego na Majdanie. Na co dzień znany z bezkompromisowości deputowany partii Batkiwszczyna Julii Tymoszenko.

O godz. 3 nad ranem jego kolumna wraca na Majdan. Cichnie muzyka. Parubij wchodzi na scenę. "Dziś rozpoczęliśmy akcję +nocny patrol+. Zbudziliśmy milicjantów. Musieli wybiec z autobusów!" - mówi do kilku tysięcy ludzi, zebranych pod sceną na Majdanie, wywołując owacje. "Nie może być tak, że to my czekamy na Berkut na Majdanie. Niech oni czekają teraz na nas! Skoro my nie śpimy, to oni też nie będą mogli! " - krzyczy Parubij. "Mołodcy Mołodcy!" - skandują ludzie na Majdanie.

W piątek po godz. 3 nad ranem weteran Władymir i student Michaił wciąż nie mogą iść spać. Stoją przed budynkiem administracji prezydenta. Właśnie podjechał stary volkswagen. Przywiózł kanapki, jabłka i duży termos z gorącą herbatą.

"Jest nas za mało. Gdyby na ulice wyszło 500 tys. ludzi, zablokowalibyśmy wszystko w Kijowie. A najskuteczniejszy byłby strajk generalny - rozmarza się Władymir.

"W poprzedni weekend było już kilkaset tysięcy. Może jeszcze wyjdą" - zastanawia się Michaił. Tłumaczy, że chce, by Ukraina w końcu przestała tracić czas. Nie jest gorącym zwolennikiem Unii Europejskiej. "Wystarczy, by na Ukrainie było normalnie" - mówi.

"Nie zamarzasz? Chcesz herbaty?" - pyta Władymir. Podając herbatę patrzy w niebo i mówi: "Widać gwiazdy. Jutro będzie jeszcze zimniej".

Niedzielny poranek. W Kijowie biało. Dzień wcześniej padał śnieg. Manifestanci powoli schodzą się na Majdan. Stamtąd ma wyruszyć "marsz miliona". Ukraińska opozycja liczy, że pójdzie z nią milion ludzi.

Na jednym końcu ulicy Bankowej, prowadzącej do budynku prezydenta, ponad stu manifestantów rozgrzewa się herbatą. Na drugim słychać głośny gwizdek dowódcy specjalnego oddziału milicji Berkut. "W prawo" - rzuca komendę. "W prawo" - odkrzykuje 200 funkcjonariuszy. Zwierają szyki, przesuwając się do stojącego z prawej strony ulicy budynku. W kierunku manifestantów niesie się hałas metalowych tarcz, uderzających jedna o drugą. Milicjanci schylają głowy, zza rzędu tracz widać tylko czubki czarnych hełmów. Są w szyku bojowym. Czekają.

Z Kijowa Grzegorz Łakomski (PAP)

gł/ az/ amac/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)