Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Małopolska: Program ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły

0
Podziel się:

Regulację koryt rzecznych, budowę zbiorników retencyjnych i wzmocnienie wałów
zakłada program ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły. Ekolodzy, którzy we wtorek spotkali
się w tej sprawie z wojewodą małopolskim i autorami programu uważają te propozycje za
anachroniczne.

Regulację koryt rzecznych, budowę zbiorników retencyjnych i wzmocnienie wałów zakłada program ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły. Ekolodzy, którzy we wtorek spotkali się w tej sprawie z wojewodą małopolskim i autorami programu uważają te propozycje za anachroniczne.

Realizacja programu, który na zlecenie MSWiA opracował zespół naukowców pod kierunkiem dr Jana Wintera, ma kosztować 13,5 mld zł. Program powstał, by zabezpieczyć przed powodziami pięć województw na południu kraju. Zakłada m.in. sporządzenie map zagrożenia powodziowego w dorzeczu górnej Wisły, systemu wczesnego ostrzegania przed powodzią i realizację 39 projektów inwestycyjnych. Chodzi m.in. o regulację koryt rzecznych, budowę zbiorników retencyjnych i stopni wodnych, podwyższenie i wzmocnienie wałów.

"Wciąż nie stać nas na to, by wydawać gigantyczne kwoty na odbudowę zniszczeń. W ciągu ostatnich 12 lat, nie licząc roku 2010, na tym obszarze na usuwanie skutków powodzi przeznaczono 3,5 mld zł" - mówił we wtorek wojewoda małopolski Stanisław Kracik. Dodał, że inwestycje przewidziane w programie w najbliższych 15-20 latach mają wyeliminować zagrożenie powodzią. Według wojewody każde z 39 zadań będzie poddane konsultacjom społecznym i będzie musiało mieć swój własny raport oddziaływania na środowisko. W maju program ochrony przed powodzią w dorzeczu górnej Wisły ma trafić pod obrady rządu.

Tymczasem ekolodzy uważają, że w dokumencie nie ma wielu rozwiązań od dawna stosowanych w Europie. "Program jest anachroniczny. To jest powielanie pomysłów szkoły prusko-wiedeńskiej z przełomu XIX i XX w: regulacja rzek, wiara w niezawodność obwałowań i przejmowanie fali powodziowej przez zbiorniki retencyjne. Tymczasem Europa już 30 lat temu zorientowała się, że ten kierunek działań jest nieskuteczny" - mówił dr Roman Żurek, hydrobiolog z Instytutu Ochrony Przyrody PAN. Jego zdaniem Polska wciąż nie wdrożyła ramowej dyrektywy wodnej UE i dyrektywy ws. oceny ryzyka powodziowego i zarządzania nim.

Zdaniem dr Żurka w programie jest twarde przekonanie, że tylko rozwiązania techniczne pozwolą na ochronę przed powodzią, a brakuje rozwiązań tanich i skutecznych, np. właściwego planowania przestrzennego, zakazu budownictwa na terasach. "Rzeki nie są tylko kanałami spływu wody, dlatego przy przygotowaniu programu powinni pracować nie tylko hydrotechnicy, ale cały zespół specjalistów, m.in. przyrodnicy, którzy ocenią skutki tych działań w szerszym kontekście" - mówił dziennikarzom dr Kazimierz Walasz z Konfederacji na rzecz Przyszłości Krakowa.

Dodał, że program zakłada pojawienie się nowych budowli hydrotechnicznych, podwyższanie wałów i regulację koryt rzecznych. "Dla nas przyrodników oznacza to, że zostanie zlikwidowane całe życie biologiczne w strumieniach i potokach stanowiących zlewnię Wisły" - powiedział Walasz. "Chcemy wydać mnóstwo pieniędzy na to, co za chwilę, za kilka lat UE nakaże przywrócić do stanu naturalnego" - dodał.

Według ekologów program powinien zawierać rozwiązania, które pozwalają na zmniejszenie kosztów zabezpieczenia przeciwpowodziowego. "Chodzi o zmniejszenie spływu powierzchniowego, żeby mówiąc obrazowo woda spływająca z nieba nawet nie dotarła do rzek i nie zwiększała fali powodziowej. Tego w tym projekcie nie ma" - wyjaśnił Walasz. Sprecyzował, że chodzi np. o zalesianie terenu i takie jego ukształtowanie, żeby woda nie spływała najkrótszą drogą do rzek oraz o ograniczenie zabudowy na terenach zalewowych. (PAP)

wos/ bos/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)