Śledztwo w sprawie przyczyn śmierci piętnastolatka z Ukrainy, który zginał w czwartek na rollercoasterze na stoku góry Wdżar w Kluszkowcach w Małopolsce, wszczęła w piątek Prokuratura Rejonowa w Nowym Targu.
"Dotychczasowe ustalenia nie pozwalają stwierdzić, czy będą podstawy do przedstawienia komukolwiek zarzutów" - powiedział PAP prokurator rejonowy w Nowym Targu, Józef Palenik.
Z wstępnych ustaleń prokuratury wynika, że nie było osób trzecich, które przyczyniłyby się do tego wypadku. Wszystko wskazuje na to, że do wypadku doszło z winy samego pokrzywdzonego, który nie zachował wymaganej ostrożności.
Jak ustalił prokurator, chłopak był zapinany w pasy bezpieczeństwa na początku trasy. Prokurator powoła biegłego, który oceni czy wszystkie urządzenia na torze były sprawne.
Sekcja zwłok piętnastolatka zostanie przeprowadzona prawdopodobnie w sobotę w Zakładzie Medycyny Sądowej w Krakowie. Prokurator na miejscu tragedii zabezpieczył m.in. wózek, na którym zginął młody uczestnik wycieczki z Ukrainy.
Dwuosobowym wagonikiem w czwartek około południa jechało dwóch nastolatków. Chłopak jadący z tyłu wychylił się i uderzył głową w barierkę ochronną. W wyniku obrażeń zginął na miejscu. O wypadku powiadomił policję przypadkowy świadek zdarzenia.
Tor w Kluszkowcach ma długość 900 m. Dwuosobowe wagoniki jadące siłą grawitacji po specjalnym torze wyposażone są w hamulce ograniczające prędkość do ok. 40 km/h. Konstrukcja toru uniemożliwia wypadnięcie wagonika z szyn. (PAP)
szb/ bno/ mow/