W ocenie b. premiera Kazimierza Marcinkiewicza, "robienie szumu" wokół ratyfikacji Traktatu z Lizbony jest absolutnie niepotrzebne i nie służy Polsce.
B. szef rządu pytany na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie czy przegłosowanie projektu rządowego niesie za sobą jakiekolwiek zagrożenia odparł, że "oczywiście absolutnie nie".
"Wszyscy wiedzą, że traktat jest umową międzynarodową, a umowę międzynarodową zmienia się w taki sam sposób, w jaki się ją podpisuje. A więc wszystkie instytucje państwa, parlament, prezydent, rząd są w to zaangażowane" - przypomniał.
Ocenił, że im szybciej Polska ratyfikuje Traktat, tym siła Polski w UE będzie mocniejsza i nasz głos będzie silniejszy.
Zdaniem b. premiera w spór wokół Traktatu, który "jest zdumiewający", został on sam niespodziewanie zaangażowany. Jak mówił, pan prezydent "był łaskaw" w swoim wystąpieniu telewizyjnym powiedzieć, iż "poprzedni rząd wynegocjował 67,5 mld euro funduszy europejskich". "To właśnie mój rząd to uczynił, także na ulotce PiS znalazłem informację na ten temat" - zaznaczył Marcinkiewicz.
"Mój rząd i ja osobiście jestem proeuropejski. Uważam, że dziś robienie szumu wokół Traktatu Europejskiego jest absolutnie niepotrzebne, nie służy Polsce, nie służy polskiemu interesowi narodowemu" - zaznaczył Marcinkiewicz.
Jak powiedział, nie ma groźby wprowadzenia w Polsce małżeństw homoseksualnych, gdyż polska konstytucja w art. 18 dokładnie określa, czym jest małżeństwo (związek kobiety i mężczyzny). "Nie ma żadnego innego aktu prawnego tak ważnego i tak trudnego do zmiany, jak polska konstytucja" - zwrócił uwagę.
Druga sprawa - jak mówił - czyli sprawa ziem zachodnich i północnych musi być rozstrzygnięta i rozwiązana przede wszystkim przez jak najszybsze zakończenie prac sądów, które prowadzą księgi wieczyste.
"To jest to pole działania państwa i polityków dziś, które może dokonać zabezpieczenia takiego 100- procentowego. Wszystkie inne działania są działaniami propagandowymi" - ocenił Marcinkiewicz. (PAP)
eaw/ par/ rad