Systematycznie podnosi się poziom Wisły w Wyszogrodzie i Kępie Polskiej (Mazowieckie). W ciągu najbliższych dni spodziewany jest tam dalszy przybór rzeki, co najmniej o pół metra. Niepokojącym zjawiskiem jest zbyt mała drożność koryta Wisły.
W niedzielę po południu poziom Wisły w Wyszogrodzie wzrósł do 746 cm, czyli 196 cm ponad stan alarmu, a w Kępie Polskiej do 609 cm, czyli 159 cm powyżej stanu alarmowego.
Jak poinformował podczas konferencji prasowej w starostwie płockim Waldemar Ciesielski z płockiego Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej, na Wiśle w rejonie miejscowości Dobrzyń (Kujawsko-Pomorskie) i Stary Duninów (Mazowieckie) powstał zator, który w niedzielę rozbijały lodołamacze.
W akcji uczestniczyło pięć lodołamaczy, które musiały zawrócić z okolic Maszewa i Brwilna pod Płockiem, gdzie dopłynęły jeszcze w sobotę. Jedna z jednostek, która jeszcze w sobotę uległa awarii, została wycofana do naprawy. Po rozbiciu zatoru w okolicach Dobrzynia-Starego Duninowa lodołamacze mają ponownie kierować się w górę rzeki, w kierunku Płocka i dalej, jeśli pozwoli na to sytuacja pogodowa, a także ruchy pokrywy lodowej na rzece.
"Jeżeli pozwolą tylko warunki nawigacyjne, lodołamacze będą pracowały. Ruszenie w górę rzeki należy rozważać. Podejście do tego musi być bardzo rozważne i kontrolowane" - zaznaczył Ciesielki. Wyjaśnił, iż chodzi o to, by rozbijanie lodu nie doprowadziło do powstania kolejnego zatoru.
Dyrektor płockiego oddziału Wojewódzkiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych Stanisław Maciejewski przyznał, iż niewielki zator lodowy na Wiśle powstał także poniżej Wyszogrodu. W jego ocenie, nie ma na razie bezpośredniego zagrożenia dla wałów przeciwpowodziowych, także w Świniarach i Dobrzykowie, jest natomiast problem z drożnością koryta rzeki.
"Jest tak ogromna ilość lodu i piachu w korycie rzeki, że nie może spływać tyle wody, ile powinno" - podkreślił Maciejewski. Dodał, iż zapora we Włocławku zrzuca obecnie ponad 2 tys. metrów sześciennych wody, a mogłaby dużo więcej. Przyznał, że byłoby dobrze, gdyby lodołamaczom udało się minąć Płock i rozpocząć kruszenie lodu na rzece powyżej miasta.
W związku ze spodziewanym wzrostem zagrożenia powodziowego powiatowy zespól kryzysowy w Płocku podjął decyzję o przygotowaniu od poniedziałku w szkołach w Ciućkowie i Wyszogrodzie miejsc dla jednostek odwodowych straży pożarnej. Zarządzono też całodobową kontrolę wałów przeciwpowodziowych w patrolach po trzy osoby na jeden kilometr.
Dotychczas przypadki wybijania wody za wałem przeciwpowodziowym odnotowano w okolicach Wiączemina, Dobrzykowa i Troszyna.
Starosta płocki Piotr Zgorzelski podkreślił, że wszystkie służby przeciwpowodziowe są w gotowości.
W siedmiu nadwiślańskich gminach powiatu płockiego: Słubice, Mała Wieś, Wyszogród, Bodzanów, Słupno, Nowy Duninów i Gąbin obowiązuje wciąż alarm powodziowy, wprowadzony na początku grudnia 2010.
Alarm powodziowy, wprowadzony w sobotę, obowiązuje także w Płocku. W najniżej położonej, prawobrzeżnej dzielnicy miasta - Borowiczki rzeka przekracza stan alarmu o 108 cm. Jak poinformował w niedzielę po południu dyżurny miejskiego centrum zarządzania kryzysowego, poziom rzeki nie zagraża obecnie położonej w bezpośrednim jej sąsiedztwie ulicy Gmury, gdzie znajduje się około 20 domów jednorodzinnych - ulica jest przejezdna. (PAP)
mb/ pad/