Wisła w rejonie Wyszogrodu, Płocka i Nowego Duninowa (Mazowieckie) powoli opada. W okolicach Dobrzykowa odnotowywane są lokalne wypiętrzenia śryżu, który spływa z górnego biegu rzeki. Nie ma tam obecnie bezpośredniego zagrożenia powodzią.
Według hydrologów, w najbliższym czasie można spodziewać się, że w rejonie Kępy Polskiej poziom Wisły podniesie się jeszcze o ok. 30 cm, ale potem przybór rzeki powinien się zatrzymać.
W związku z przyborem Wisły w Płocku i w położonej w górę rzeki gminie Duninów obowiązuje nadal alarm powodziowy. Z kolei w gminie Nowy Duninów, poniżej Płocka, obowiązuje wciąż pogotowie przeciwpowodziowe. Nigdzie nie zanotowano lokalnych podtopień.
"W Płocku poziom Wisły powoli opada, mniej więcej w tempie jednego centymetra na godzinę. Nie ma w tej chwili zagrożenia, sytuacja na rzece stabilizuje się" - powiedział w czwartek PAP szef oddziału zarządzania kryzysowego w płockim Urzędzie Miasta Jan Siodłak. Przypomniał, że w ostatnich dniach w okolice miasta spłynęły na Zalew Włocławski z górnego biegu Wisły ogromne ilości śryżu i kry, które stopniowo zamarzając, tworzą jednolitą pokrywę lodową.
Wisła w Płocku wciąż przekracza stany alarmowe na wszystkich czterech wodowskazach. W najniżej położonej, prawobrzeżnej dzielnicy miasta - Borowiczki rzeka w czwartek przed południem przekraczała stan alarmu o 96 cm, a na sąsiednim wodowskazie Grabówka o 64 cm.
W Dobrzykowie w gminie Gąbin poziom Wisły osiągnął w czwartek 443 cm, czyli 93 cm ponad stan alarmu. Oznacza to, że od wtorku wieczorem ubyło tam o 6 cm.
Jak powiedział starosta płocki Piotr Zgorzelski, niska temperatura powoduje, że w powiecie nadal zwiększa się obszar, na którym Wisła jest pokryta lodem. "W efekcie dochodzi do niewielkich, lokalnych wypiętrzeń kry, czy zmniejszenia przepływu wody" - dodał. Zgorzelski podkreślił, że trudno przewidzieć, czy zjawisko piętrzenia się lodu na rzece nie spowoduje gdzieś powstania zatoru; przyznał jednak, że w tej chwili nie ma takiego zagrożenia.
Zdaniem specjalistów, obecnie akcja lodołamania na Wiśle w okolicach Płocka jest wykluczona. Utrzymujące się ujemne temperatury mogłyby spowodować, że pokruszony lód, ponownie zamarzając, doprowadziłby do powstania zatoru na rzece. Lodołamacze, które mają swoją bazę we Włocławku (Kujawsko-Pomorskie) zostaną wprowadzone do akcji, gdy nastąpi ocieplenie. Jednostki, płynąc Zalewem Włocławskim w górę Wisły, będą wybijały rynnę w pokrywie lodowej, udrażniając w ten sposób koryto rzeki. (PAP)
mb/ abr/