17 supermarketów sprawdzili policjanci z Siedlec po telefonie z informacją o podłożeniu pod jednym z nich ładunku wybuchowego. Telefonującym okazał się 17-latek - został zatrzymany, policja rozważa czy nie obciążyć go kosztami akcji.
Jak poinformował we wtorek PAP January Majewski z zespołu prasowego komendy wojewódzkiej policji w Radomiu informacje o bombie policjanci otrzymali w niedzielę. "Natychmiast rozpoczęto akcję, która miała na celu odnalezienie ładunku wybuchowego. Funkcjonariusze sprawdzili w sumie 17 dużych sklepów. Okazało się, że informacja była jedynie głupim żartem" - powiedział.
Jak dodał, wkrótce zatrzymano sprawcę fałszywego alarmu - 17-letniego mieszkańca gminy Kotuń. "Z naszych wstępnych ustaleń wynika, że chłopak zadzwonił z informacją o bombie, gdy był pijany. Chciał się popisać przed kolegą" - powiedział Majewski.
Z szacunków policji wynika, że koszta akcji wyniosły kilkanaście tysięcy złotych. Siedlecka komenda rozważa teraz czy obciążyć nimi chłopaka.
To nie jedyne konsekwencje, które grożą 17-latkowi. Zgodnie z obowiązującymi przepisami tzw. specustawy dot. imprez masowych za fałszywy alarm bombowy grozi od 6 miesięcy do 8 lat więzienia oraz grzywna nawet do jednego miliona złotych. (PAP)
pru/ bos/