Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Media publiczne w Europie - konferencja

0
Podziel się:

Stabilne finansowanie, budowa zaufania i publicznego wsparcia,
przyciągnięcie młodych widzów i słuchaczy - to podstawy funkcjonowania mediów publicznych -
podkreślali uczestnicy sobotniej, międzynarodowej konferencji na temat przyszłości publicznych
nadawców w Europie.

Stabilne finansowanie, budowa zaufania i publicznego wsparcia, przyciągnięcie młodych widzów i słuchaczy - to podstawy funkcjonowania mediów publicznych - podkreślali uczestnicy sobotniej, międzynarodowej konferencji na temat przyszłości publicznych nadawców w Europie.

Paneliści z poszczególnych krajów zwracali uwagę na problemy, z jakimi borykają się też polskie media publiczne jak ingerencje polityczne, problemy z utrzymaniem niezależnego, publicznego finansowania, niestabilne zarządzanie. Europejska Unia Nadawców (EBU) zapowiedziała, że w najbliższych miesiącach opublikuje "Białą Księgę" na temat sytuacji europejskich nadawców publicznych, która ma uświadomić opinii publicznej i decydentom grożące im niebezpieczeństwa.

Mimo wielu zagrożeń większość panelistów oceniła jednak, że na "pogrzeb" mediów publicznych jeszcze za wcześnie.

Członek komitetu wykonawczego EBU, Claudio Cappon podkreślił, że media publiczne w Europie znalazły się obecnie w kluczowym momencie. Z jednej strony stoi przed nimi wyzwanie przejścia na nadawanie cyfrowe, z drugiej - zmagają się z kurczącymi się środkami publicznymi, niestabilnym zarządzaniem i coraz większymi trudnościami.

"Jako wiceprzewodniczący EBU widzę, że ta sytuacja stwarza bardzo niebezpieczny trend, a w niektórych miejscach np. na Węgrzech czy w Polsce może mieć dramatyczne skutki" - powiedział Cappon.

Według niego wyjątkowość nadawcy publicznego, który ma do wypełnienia misję "tworzy konieczność zapewnienia mu ochrony prawnej" przed presją polityczną oraz stabilnego finansowania. Jak podkreślał stabilne i niezależne finansowanie oznacza, że nie powinno być ono realizowane przez państwo, z budżetu.

Cappon zwracał też uwagę na potrzebę budowania społecznego zaufania do publicznych nadawców. "Ochrona niezależności płynie ze wsparcia społeczeństwa i zaufania opinii publicznej do mediów. Dlatego myślę, że taką siłę ma BBC - nie tylko pieniądze, ale też fakt, że cały czas w wielkiej batalii opinia publiczna wspiera BBC, a wszyscy politycy i wszystkie rządy muszą się liczyć z opinią publiczną.

Prawnik, były dyrektor generalny ORTT (węgierski odpowiednik KRRiT), Laszlo Majtenyi wskazywał, że największym zagrożeniem wolności mediów są nie tylko siły polityczne, ale i rynkowe. "Rynek i politycy zawierają nieucziwe porozumienia np. przy przetargu na częstotliwości radiowe. Ci, którzy chcą zdominować wolne media nie rozumieją ich funkcji służby publicznej" - podkreślał.

Dyrektor programów medialnych Open Siciety Institute - Mark Thompson przytoczył wyniki realizowanych przez instytut badań nad mediami publicznymi w Europie. Ostatnie badanie z 2008, w którym udział wzięło dziewięć krajów wskazuje, że wiele mediów publicznych np. w Słowenii i na Węgrzech zmaga się z bardzo trudną sytuacją ekonomiczną, katastrofalną sytuację ze ściagalnością abonamentu zaobserwowano także w Polsce.

Thompson wskazał też na zaobserwoane "bardzo niebezpieczne zjawisko" w postaci nieprawidłowości przy wyborze organów zarządzających radiem i telewizją. "Wręcz polityczna kontrola była sprawowana nad mediami" - powiedział.

Sytuację w polskich mediach publicznych opisywał medioznawca Stanisław Jędrzejewski. "W Polsce mamy sytuacje dość niezwykła, jeśli nie nadzwyczają: legł w gruzach abonament, jeżeli spełnią się prognozy KRRiT, że w tym roku będzie 300-400 mln zł z tej opłaty, to oznacza już zupełny upadek tego źródła finansowania" - powiedział.

Poza tym, jak dodał ukształtował się w polskich mediach publicznych "przedziwny, zupełnie egzotyczny sojusz narodowo-socjalistyczny", który podzielił się poszczególnymi programami.

Taka diagnoza wzbudzila ostry sprzeciw z sali. Filmoznawca Krzysztof Kłopotowski ocenił, że konferencja ma "przechył ideowy", a do debaty warto było zaprosić przedstawicieli partii opozycyjnych czyli PiS i SLD, które są tutaj "oskarżane o zawłaszczanie mediów publicznych. (PAP)

js/ ala/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)