Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Miedwiediew: Rosja nie będzie przeciwdziałać Partnerstwu Wschodniemu

0
Podziel się:

Prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył w poniedziałek, że Rosja nie widzi
niczego nadzwyczajnego w zainicjowanym przez Unię Europejską programie Partnerstwa Wschodniego, do
którego przystąpiło kilka krajów WNP, w tym Białoruś, i w żaden sposób nie zamierza przeciwdziałać
jego realizacji.

Prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył w poniedziałek, że Rosja nie widzi niczego nadzwyczajnego w zainicjowanym przez Unię Europejską programie Partnerstwa Wschodniego, do którego przystąpiło kilka krajów WNP, w tym Białoruś, i w żaden sposób nie zamierza przeciwdziałać jego realizacji.

Miedwiediew złożył taką deklarację, podejmując w swojej rezydencji w Barwisze koło Moskwy przedstawicieli białoruskich mediów. W spotkaniu z rosyjskim prezydentem, zorganizowanym z okazji przypadającej 8 grudnia 10. rocznicy utworzenia Państwa Związkowego Białorusi i Rosji (ZBiR), uczestniczyli też dziennikarze niezależni. Zaproszenie do Barwichy otrzymały m.in. gazety: "Nowy Czas", "Nasza Niwa", "Narodna Wola" i "Towariszcz", a także agencja BiełaPAN.

Miedwiediew powiedział, że nie dostrzega w Partnerstwie Wschodnim czegokolwiek, co byłoby wymierzone przeciwko Rosji. Ostrzegł jednak, że jeśli w ramach tego programu omawiane będą jakieś antyrosyjskie wątki, to jako prezydentowi mu się to nie spodoba.

"Mam nadzieję, że nasi partnerzy powstrzymają się przed tym. A tak niech omawiają, co chcą" - dodał.

Niczego nadzwyczajnego gospodarz Kremla nie dopatrzył się też w niedawnych manewrach wojskowych, zorganizowanych przez Rosję i Białoruś u granic Polski. Według Miedwiediewa, miały one charakter obronny i nie były skierowane przeciwko komukolwiek. Prezydent Rosji zapowiedział, że takie rosyjsko-białoruskie ćwiczenia będą się odbywały co dwa lata.

Miedwiediew oznajmił, że współpraca wojskowa Rosji i Białorusi sprzyja umacnianiu bezpieczeństwa na kontynencie europejskim.

Komentując stosunki dwustronne, zaapelował do białoruskiego prezydenta Alaksandra Łukaszenki o większą powściągliwość w ocenie rządu Rosji.

"Ostatnio ze strony białoruskich kolegów, w tym prezydenta Białorusi, było wiele emocjonalnych wystąpień, które często wykraczały poza ramy protokołu dyplomatycznego" - powiedział. "Nie podoba mi się to. Uważam to za niedopuszczalne" - oświadczył.

Miedwiediew przypomniał, że rząd Rosji został powołany przez Dumę Państwową, niższą izbę parlamentu, z inicjatywy prezydenta. "Gdy kolega polemizuje z rządem, polemizuje ze mną" - zaznaczył.

Rosyjski prezydent nie zgodził się z opinią, że napięcie w stosunkach jego kraju z Białorusią jest konsekwencją nie najlepszych relacji między premierem Władimirem Putinem i Łukaszenką. "O ile wiem, ich stosunki zawsze były normalne, partnerskie" - wskazał.

Miedwiediew, zapewniając, iż Rosja w żaden sposób nie zamierza ingerować w sprawy wewnętrzne Białorusi, dał do zrozumienia, że możliwe jest także jego spotkanie z białoruskimi politykami opozycyjnymi. "Kontakty między politykami to rzecz normalna" - powiedział.

Wypowiadając się na temat współpracy gospodarczej między obu krajami, gospodarz Kremla nie wykluczył rozważenia budowy drugiej nitki gazociągu Jamał-Europa, którym rosyjski gaz przez terytorium Białorusi i Polski płynie do Niemiec. Podkreślił wszelako, że jest to uzależnione od wcześniejszego zakontraktowania dodatkowych ilości gazowego paliwa.

"Jeśli będzie zapotrzebowanie na takie ilości gazu, to gotowi będziemy rozpatrzyć również inne koncepcje, w tym ideę Jamału-2" - zadeklarował.

Miedwiediew ogłosił też, że cena rosyjskiego gazu dla Białorusi w 2010 roku będzie o 30-40 proc. niższa, niż dla sąsiadujących z nią państw. Nie podał jednak konkretnej wielkości. Powiedział tylko, że obecnie trwają kalkulacje.

"Eksperci obliczyli, że w okresie handlu naszym gazem, ropą i innymi surowcami z Białorusią łączna wartość preferencji przyznanych białoruskiej gospodarce wyniosła około 50 mld dolarów" - wskazał rosyjski prezydent i podkreślił, że Rosja z żadnym innym krajem nie ma tak bliskich relacji, jak z Białorusią.

Miedwiediew nie zgodził się z opinią, że pomoc gospodarcza Rosji zahamowała reformy, w tym polityczne, na Białorusi.

Zaprzeczył także, jakoby Moskwa miała proponować Białorusi przystąpienie do Federacji Rosyjskiej. "Ani de facto, ani de jure Rosja nie proponowała Białorusi wejścia w skład FR" - oznajmił. Jego zdaniem, oba kraje powinny się skoncentrować na budowie Państwa Związkowego.

Pytany o problem Abchazji i Osetii Południowej, prezydent oświadczył, iż nigdy nie prosił i nie będzie prosić innych krajów o uznanie niepodległości tych dwóch republik. "Niejednokrotnie słyszałem od Alaksandra Grigorjewicza (Łukaszenki), że Białoruś na pewno rozpatrzy tę kwestię i według wszelkiego prawdopodobieństwa uzna obie republiki, jednak uczyni to samodzielnie, bez wpływu z zewnątrz" - powiedział.

Miedwiediew oświadczył również, że nie zamierza niczego narzucać stronie białoruskiej, jednak będzie rad, jeśli jego koncepcje modernizacji gospodarki i sfery politycznej w Rosji przydadzą się do czegoś białoruskim przyjaciołom.

Było to pierwsze takie spotkanie rosyjskiego prezydenta z białoruskimi mediami. Łukaszenka regularnie przyjmuje w Mińsku dziennikarzy z Rosji - zarówno z mediów centralnych, jak i regionalnych.

Spotkania te wykorzystuje do krytykowania polityki Moskwy wobec Mińska. Szczególnie ostro atakuje Putina. Podczas jednego z takich spotkań - na początku października - oskarżył szefa rosyjskiego rządu o torpedowanie procesów integracyjnych między obu krajami, w tym w sferze gospodarczej i militarnej.

Rosja i Białoruś spierają się przede wszystkim o ceny rosyjskich nośników energii, a także dostęp białoruskich towarów na rosyjski rynek. Mińsk zabiega też w Moskwie o pożyczkę w wysokości 500 mln dolarów, którą Rosja mu obiecała, a teraz nie chce jej udzielić.

Z kolei Rosja niechętnie patrzy na zbliżenie Białorusi z Unią Europejską. Ma również za złe władzom w Mińsku nieuznanie Abchazji i Osetii Południowej, dwóch zbuntowanych regionów, które przy poparciu Moskwy oderwały się od Gruzji.

Według nieoficjalnych informacji, Rosja uzależnia dalsze kredytowanie Białorusi od spełnienia przez Mińsk szeregu obietnic politycznych i gospodarczych, w tym uznania Abchazji i Osetii Płd. Moskwa chce też dopuszczenia rosyjskich koncernów do udziału w wielkich projektach inwestycyjnych w białoruskim przemyśle naftowym, gazowym i gazowo-chemicznym.

Jerzy Malczyk (PAP)

mal/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)