Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Migalski: rozczarowujący rok rządu

0
Podziel się:

Jako "rozczarowujący" ocenił rok rządów
Donalda Tuska politolog dr Marek Migalski z Uniwersytetu
Śląskiego. Według niego, obecny gabinet zrobił bardzo mało, aby
spełnić główne obietnice PO z czasu kampanii wyborczej.

Jako "rozczarowujący" ocenił rok rządów Donalda Tuska politolog dr Marek Migalski z Uniwersytetu Śląskiego. Według niego, obecny gabinet zrobił bardzo mało, aby spełnić główne obietnice PO z czasu kampanii wyborczej.

Jak podkreślił Migalski w rozmowie z PAP, jest to rok rozczarowujący dla wszystkich, a przede wszystkim dla wyborców Platformy. Według niego, rząd nie spełnił w tym czasie dwóch podstawowych obietnic z kampanii wyborczej.

Po pierwsze - zaznaczył - rząd "nie zrobił wiele w celu modernizacji kraju i uczynienia nas bardziej Irlandią i Zachodem". Migalski ocenił, że ekipa Tuska nie przybliżyła nas też do zapowiadanego cudu gospodarczego. "W tej kwestii zrobiono mało, a jeśli, to w ostatnim czasie" - stwierdził.

Ekspert jest przekonany, iż ostatnia ofensywa legislacyjna jest spowodowana właśnie mijającym rokiem od wyborów i zbliżającą się rocznicą powołania rządu. Zdaniem politologa, nie odbyło się to wcześniej, bo "nie było czego przedstawiać".

"Okazało się, że PO jest nieprzygotowana do objęcia władzy, a legendy o szufladach pełnych ustaw były rzeczywiście legendami" - zauważył.

Po drugie, zdaniem Migalskiego, nie jest spełniona inna ważna obietnica, którą było rozliczenie rządów PiS. "Dorżnięcie watahy nie dokonało się" - ocenił.

"To nie jest zły rok dla Polski, tylko zmarnowany. W ciągu roku nie stało się nic co przybliżałoby realizację tych haseł PO, które miałyby uprawdopodobnić szybką budowę autostrad, podwyżki w służbie zdrowia i w innych dziedzinach gospodarki" - zaznaczył politolog.

W jego opinii PO - wbrew zapowiedziom - kontynuuje "niedobre praktyki poprzednich rządów". "Razem z PSL obsadza spółki skarbu państwa i wszelkie możliwe stanowiska. Zamachnęła się także na media. W dalszym ciągu traktuje państwo jako źródło posad dla swoich działaczy" - podkreślił.

Migalski zaznaczył, że w walce z korupcją rząd Tuska "nie przejawia żadnej inicjatywy". Symbol tej walki, czyli minister Julia Pitera jest - jego zdaniem - "namacalnym dowodem na degradację walki z tą patologią w stosunku do poprzednich rządów". "Pitera nie jest wyposażona w żadne kompetencje. Sprawia jedynie takie wrażenie, że walczy z korupcją. Poprzedni rząd tworzył instytucjonalne podstawy" - ocenił.

Zdaniem Migalskiego, rząd PO-PSL nie doprowadził do pozytywnego załatwienia interesów Polski w polityce zagranicznej, a jedynie pogorszył stosunki z niektórymi krajami. "Politykę zagraniczną ocenia się po realnych skutkach, a nie po nastroju czy klimacie" - zaznaczył.

Według politologa, stosunki Polski z Rosją "nie poprawiły się w żadnym stopniu". "Są nadal rozbieżne interesy, których się nie da zmienić tym, że Donald Tusk będzie się uśmiechał na Kremlu" - stwierdził. Dodał, że w żadnym stopniu Niemcy nie ustąpiły w kwestiach, które nasz kraj z nimi dzielą np. w sprawie budowy Gazociągu Północny czy Centrum przeciw Wypędzeniom.

"Można za to powiedzieć o realnym pogorszeniu stosunków ze Stanami Zjednoczonymi, Ukrainą i krajami nadbałtyckimi" - podkreślił.

Migalski dostrzegł jeden pozytyw roku rządów PO - spełnioną obietnicę wycofania polskich wojsk z Iraku. "To się stało dokładnie w terminie jaki PO zapowiedziała" - zauważył.

Politolog tłumacząc dlaczego, jego zdaniem, mimo niespełnionych obietnic, utrzymuje się wysokie poparcie dla PO i premiera uznał, że pierwszym czynnikiem jest "bezalternatywność PO". "Ani PiS, ani SLD, ani żadna inna inicjatywa nie wydaje się na dzisiaj na tyle atrakcyjna, aby zastąpić Platformę" - uważa.

"PiS i SLD przechodziły w ciągu ostatniego roku przez wewnętrzne powyborcze turbulencje" - zauważył.

Jego zdaniem, wysokim notowaniom premiera sprzyja także "dosyć duża przychylność środków masowego przekazu", które - jak ocenił - prezentują PO "lepiej niż na to zasługuje".

Kolejny powód to, według politologa, powyborczy trend do utożsamiania się wyborców ze zwycięskim ugrupowaniem.

Według Migalskiego, "jest oczywiste", że społeczne poparcie dla premiera, rządu i samej PO spadnie. "Stanie się tak, gdy niewywiązywanie się z obietnic zostanie nie tyle zauważone - bo już jest - ale gdy stanie się ono dotkliwe dla wyborców" - ocenił.

Jego zdaniem, do spadku popularności może się także przyczynić kryzys gospodarczy oraz początek skoordynowanej ofensywy partii opozycyjnych. Dodał, że możliwe w przyszłości są, rujnujące poparcie dla rządzącego ugrupowania, konflikt i "targi wewnętrzne" w koalicji PO-PSL.

W opinii Migalskiego do spadku popularności PO, premiera i rządu może doprowadzić także prezydent Lech Kaczyński, który - jego zdaniem - zmienił w ostatnim czasie taktykę działania i zaczął "atakować rząd Donalda Tuska polityką miłości". "Przejął tę broń od Platformy" - zauważył. (PAP)

tgo/ par/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)