Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Milan Subotić walczy w sądzie z "Gazetą Polską"

0
Podziel się:

Milan Subotić żąda przeprosin od "Gazety
Polskiej" za podanie, jakoby był agentem WSI, a jako sekretarz
programowy TVN miał wpływ na program, w którym ujawniono nagrania
rozmów Renaty Beger z politykami PiS. W czwartek ruszył proces
cywilny z powództwa Suboticia przeciw "GP".

Milan Subotić żąda przeprosin od "Gazety Polskiej" za podanie, jakoby był agentem WSI, a jako sekretarz programowy TVN miał wpływ na program, w którym ujawniono nagrania rozmów Renaty Beger z politykami PiS. W czwartek ruszył proces cywilny z powództwa Suboticia przeciw "GP".

Tego dniadnia Sąd Okręgowy w Warszawie przesłuchał Suboticia oraz pozwanych - redaktora naczelnego "GP" Tomasza Sakiewicza i jedną z autorek tekstu "GP" z października 2006 r. Podczas zeznań dochodziło do licznych spięć słownych między stronami.

W artykule pt. "WSI na wizji" napisano, że Subotić doradzał przy akceptacji programów publicystycznych stacji m.in. programu "Teraz My" (gdzie ujawniono "taśmy Beger") oraz że od 1984 r. współpracował z wojskowymi służbami PRL, a od ok. 1993 r. - z WSI. "Oficerem prowadzącym Suboticia był Konstanty Malejczyk, były szef WSI, później związany z Samoobroną i Andrzejem Lepperem" - podano, powołując się na komisję weryfikacyjną WSI.

Subotić przyznaje się do kontaktów z wywiadem wojskowym PRL, zaprzecza zaś, by był agentem WSI oraz by manipulował programem "Teraz my". Jeszcze w październiku 2006 r. pozwał "GP", żądając przeprosin w kilku gazetach (nie zgłasza roszczeń finansowych). "GP" wnosi o oddalenie pozwu, argumentując, że napisała prawdę.

W czwartek Subotić zeznał, że czuje się zniesławiony "nieprawdziwym zarzutem +GP+ co do manipulowania mediami na zlecenie WSI". Powtórzył, że z WSI jedyny kontakt miał w 1992 r., gdy bezskutecznie próbowano go zwerbować (pracował wtedy w TVP), powołując się na jego związki z wywiadem wojskowym PRL. Przyznał po raz kolejny, że w 1984 r. podpisał zobowiązanie do współpracy z tym wywiadem, ale "dotyczyło to tylko ewentualnej przyszłej współpracy co do Bałkanów" (skąd pochodzi jego ojciec), do czego nie doszło, bo ostatecznie nie wyjechał tam jako korespondent TVP.

Subotić dodał, że ujawniony w lutym tego roku raport z weryfikacji WSI bezpodstawnie wymienia go jako agenta WSI, ale nie powtarza zarzutów "GP". Poinformował, że pozwał już MON za raport (ten proces jeszcze nie ruszył). Zapewnił, że nie zajmował się programem "Teraz My" i nie podejmował sam żadnych decyzji programowych w TVN.

Spytany przez Sakiewicza, czemu wcześniej nie ujawnił swemu pracodawcy związków z wywiadem PRL, Subotić odparł, że "nie było takiej potrzeby". Dodał, że jego oświadczenie po artykule "GP" odnosiło się do "fałszywej informacji o rzekomych związkach z WSI, gdyż to było dla niego najważniejsze". Wtedy Sakiewicz oświadczył, że to zatajenie przed TVN związków z wywiadem PRL pogorszyło jego pozycję w TVN, a nie artykuł "GP - jak sam twierdzi. Dopytywany przez Sakiewicza, czy już po tym artykule przyznał się w TVN do związków z PRL, Subotić odparł: "Byłem w takim szoku po tych kłamstwach, że nie pamiętam, co i kiedy mówiłem pracodawcy".

Sakiewicz przypomniał, że Suboticia odsunięto od funkcji sekretarza programowego TVN, gdy w końcu przyznał się do podpisania zobowiązania z wywiadem wojskowym PRL. "Ale nie za rzekome związki z WSI" - replikował Subotić. Pozwany spytał wtedy, czy uważa on współpracę ze służbami Polski po 1989 r. za bardziej hańbiącą niż ze służbami PRL. "Tak samo argumentował oficer WSI, chcąc mnie zwerbować w 1992 r." - odciął się Subotić.

Sam Sakiewicz zeznał, że dziennikarze próbowali zdobyć komentarz Suboticia przed opublikowaniem artykułu. "W przeddzień publikacji nagrali mi się tylko na skrzynkę głosową, bez podania o co chodzi" - powiedział Subotić, pytając, czy tak wyglądają "wysokie standardy dziennikarskie +GP+". "Miał pan wiedzę, o czym piszemy; nie nagrywamy na skrzynkę całego artykułu" - odparł Sakiewicz. "Nie wiedziałem, że takie pisemko istnieje" - replikował powód.

Gdy adwokat Suboticia mec. Rafał Maciejczyk spytał Sakiewicza, czy nie było lepiej czekać z publikacją do raportu o WSI, ten odparł: "Dziennikarz z PRL czeka na zgodę KC lub służb specjalnych; dziennikarz niezależny publikuje informację, gdy ją uzyska" - brzmiała odpowiedź.

Współautorka artykułu Katarzyna Hejke odmówiła podania źródeł dziennikarzy; zapewniła, że było ich kilka; że były sprawdzane i że były to zarówno osoby, jak i dokumenty.

Proces odroczono bez wyznaczania kolejnego terminu; pozwani mają złożyć swe wnioski dowodowe.

Subotić powiedział PAP, że za zarzuty jakoby na zlecenie WSI miał manipulować programem z "taśmami Beger" pozwał też prof. Andrzeja Zybertowicza, doradcę premiera ds. bezpieczeństwa.

"Napisaliśmy prawdę" - powiedział PAP Sakiewicz, który pozew określił mianem "zwykłego pieniactwa". Przypomniał, że raport o WSI cztery razy wymienia nazwisko Suboticia, a on sam "wiele razy sobie dziś zaprzeczał". (PAP)

sta/ pz/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)