Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Miller: Podwyżki dla służby zdrowia mogą zahamować wzrost dostępności usług medycznych

0
Podziel się:

Wypłaty podwyżek dla pracowników służby
zdrowia spowodują narastanie strat szpitali - uważają śląscy
samorządowcy. Prezes NFZ Jerzy Miller zgadza się, że choć środki
na podwyżki są już pewne, mogą pojawić się problemy z utrzymaniem
wzrostu dostępności do usług medycznych, a także wypłatą tzw.
nadwykonań.

Wypłaty podwyżek dla pracowników służby zdrowia spowodują narastanie strat szpitali - uważają śląscy samorządowcy. Prezes NFZ Jerzy Miller zgadza się, że choć środki na podwyżki są już pewne, mogą pojawić się problemy z utrzymaniem wzrostu dostępności do usług medycznych, a także wypłatą tzw. nadwykonań.

Problemy finansowe oraz możliwości finansowania śląskich szpitali, których pracownicy domagają się podwyżek płac, były głównymi tematami spotkania samorządowców z województwa śląskiego z szefem Narodowego Funduszu Zdrowia Jerzym Millerem, które odbyło się w poniedziałek w Gliwicach.

Zwracając się do samorządowców Miller przypomniał, że zapowiedziane przez rząd od października 30-proc. podwyżki płac pracowników służby zdrowia będą możliwe dzięki przesunięciu środków w ramach planu finansowego NFZ - zostaną sfinansowane ze środków na leczenie Polaków za granicą, a także z rezerwy ogólnej Funduszu (czyli 1 procenta planowanych przychodów trzymanego na "czarną godzinę").

"Gdyby 800 mln zł na podwyżki pochodziło bezpośrednio z budżetu państwa, nie byłoby tych problemów" - przyznał Miller. Wyjaśnił również, że skierowanie środków NFZ na podwyżki płac dla pracowników może zagrozić utrzymaniu obecnej dostępności świadczeń medycznych.

"Ciągle wierzę, że będzie złożony nowy tekst projektu ustawy o finansowaniu służby zdrowia ze środków publicznych i że będą w związku z tym podwyższone składki płacone z budżetu - za bezrobotnych i za rolników. W ten sposób dodatkowe kilkaset milionów mogłoby być przeznaczone na zwiększenie dostępności świadczeń" - powiedział szef NFZ.

"Prezes NFZ sam twierdzi, że pieniądze, które przekaże do szpitali, nie pokryją 30 proc. podwyżek dla wszystkich. Dyrektorzy będą musieli decydować, ile kto dostanie podwyżki. Sytuacja będzie sprzeczna z obietnicami, w październiku dojdzie więc do awantury, chyba że dyrektorzy w ciemno podpiszą podwyżki o 30 proc. nie mając środków w budżetach i wpędzając szpitale w straty" - tłumaczył prezydent Chorzowa, Marek Kopel.

Zdaniem śląskich samorządowców, powodem do ich niepokoju jest również fakt, że środki z rezerwy Funduszu - do tej pory wydawane m.in. na nadwykonania, czyli usługi medyczne, wykonywane przez placówki, mimo że nie przewiduje tego podpisany uprzednio kontrakt z NFZ - w tym roku mają pokryć część kosztów podwyżek.

Według Millera, pieniędzy na nadwykonania może wystarczyć, pod warunkiem że utrzyma się tak wysoka jak w maju tego roku ściągalność składek, którymi dysponuje NFZ. "Skoro są pieniądze na podwyżki, to negocjacje nadwykonań pod koniec roku będą jednak trudniejsze" - zastrzegł szef Funduszu.

Niektórzy samorządowcy zarzucili Millerowi, że podpisane przez niego 21 czerwca porozumienie, choć oddaliło groźbę zapowiadanego strajku generalnego pracowników służby zdrowia w regionie, nałożyło na samorządy zobowiązanie sfinansowania doraźnych 30- proc. dopłat do ich pensji.

Miller w odpowiedzi wskazał, że ustawowy zakres kompetencji finansowania służby zdrowia podzielony jest tak, że NFZ płaci za usługi medyczne, a właściciel utrzymuje jednostki, które je wykonują. "Nigdy nie oczekiwałem, że ktokolwiek będzie finansował płace pracowników służby zdrowia, bo to należy do Funduszu" - wyjaśnił szef NFZ.(PAP)

mtb/ hes/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)