Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Miller: ws. reprezentowania Polski na szczytach UE zaprzestano dobrego zwyczaju

0
Podziel się:

W ocenie b. premiera Leszka Millera, w
sprawie reprezentowania Polski na spotkaniach międzynarodowych
zaprzestano dobrego zwyczaju z czasów SLD, kiedy to szef rządu
uczestniczył w szczytach UE, a prezydent - w szczytach NATO.

*W ocenie b. premiera Leszka Millera, w sprawie reprezentowania Polski na spotkaniach międzynarodowych zaprzestano dobrego zwyczaju z czasów SLD, kiedy to szef rządu uczestniczył w szczytach UE, a prezydent - w szczytach NATO. *

"Niezmiennie stoję na stanowisku, że szczyty UE są domeną rządów, a nie prezydentów. Oznacza to, że z ramienia Polski w tego rodzaju wydarzeniach powinien brać udział Prezes Rady Ministrów i towarzyszący mu ministrowie, w żadnym razie nie prezydent" - podkreślił Miller na czwartkowej konferencji prasowej w Sejmie.

Przypomniał, że w czasie kiedy on stał na czele rządu, a prezydentem był Aleksander Kwaśniewski, "utrwalił się dobry zwyczaj", że premier reprezentuje kraj na szczytach UE, głowa państwa - na szczytach NATO. "Tak powinno być dalej" - zaznaczył Miller.

Jak dodał, nie rozumie dlaczego zwyczaj ten nie jest kontynuowany. "Z zawstydzeniem obserwuję kolejne awantury w tym względzie" - stwierdził b. premier.

Miller odniósł się także do czwartkowych perypetii związanych z wylotem premiera Donalda Tuska na szczyt UE w Brukseli. Lot rejsowy, którym Tusk miał podróżować do Brukseli został odwołany z powodu usterki samolotu; ostatecznie szef rządu udał się na spotkanie unijnych przywódców rządowym TU-154 razem z prezydentem.

"Niektórzy uważają, że jest to znak Opatrzności, która pod Niebem chce pogodzić obydwu polityków. Nie sądzę, żeby szlachetny zamiar Opatrzności się powiódł, dlatego, że mamy do czynienia z narastającą rywalizacją między prezydentem i premierem, którzy nie ukrywają, że mają zamiar uczestniczyć w zbliżającej się kampanii wyborczej na urząd prezydenta" - stwierdził Miller.

Jak dodał, dzisiejszy dzień powinien wyglądać tak, że "jedynym sprawnym samolotem na szczyt UE powinien lecieć Prezes Rady Ministrów, a prezydent powinien oddać się innym ważnym zadaniom".

B. premier wystąpił na czwartkowej konferencji prasowej na tle logo klubu Lewicy i w towarzystwie rzecznika SLD Tomasza Kality. Pytany przez dziennikarzy, co to oznacza, odparł, że "korzysta z lewicowej gościnności" swych byłych kolegów partyjnych.

Miller odszedł z SLD we wrześniu ubiegłego roku po tym jak ówczesne kierownictwo Sojuszu odmówiło mu miejsca na listach w październikowych, przedterminowych wyborach parlamentarnych. Niedługo potem b. premier i szef SLD utworzył własne ugrupowanie o nazwie Polska Lewica.

Pytany o ewentualny wspólny start do Parlamentu Europejskiego Polskiej Lewicy i SLD, powiedział, że nie rozmawiał jeszcze na ten temat z liderem Sojuszu Grzegorzem Napieralskim. "Z publicznych enuncjacji wynika, że kolega Napieralski odłożył te rozmowy na początek przyszłego roku" - stwierdził Miller.

Według niego, potrzebna jest jednak wspólna lista ugrupowań lewicowych, ponieważ bez tego formacje te poniosą druzgocącą klęskę wyborczą. "Trzeba pamiętać, że wybory do europarlamentu są znacznie trudniejsze niż do parlamentu krajowego i trzeba mieć wysokie poparcie, aby wprowadzić tam swoich przedstawicieli" - podkreślił Miller.

W jego opinii, odpowiedzialność za ewentualne porozumienie lewicy przed przyszłorocznymi wyborami do PE w największym stopniu spoczywa na SLD, ponieważ partia ta w dalszym ciągu jest największą i najlepiej zorganizowaną formacją lewicową w Polsce.

"Trzeba powtórzyć wariant z 2001 roku, gdy w wyborach do parlamentu krajowego mieliśmy jedną listę wyborczą grupującą wszystkich ludzi lewicy ze wszystkich ugrupowań i to nam przyniosło ogromny sukces" - podkreślił Miller.(PAP)

mkr/ la/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)