Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

"Misja Specjalna" o agentach wśród dziennikarzy

0
Podziel się:

(dochodzą m.in. wypowiedzi Giełżyńskiego, Toepliza, Passenta)

(dochodzą m.in. wypowiedzi Giełżyńskiego, Toepliza, Passenta)

30.11.Warszawa (PAP) - Czwartkowa "Misja Specjalna" w TVP1, podała kilka nazwisk dziennikarzy, którzy - według akt PRL-owskich służb specjalnych - byli tajnymi współpracownikami SB bądź wywiadu wojskowego.

Wymieniono nazwiska: Krzysztofa Teodora Toeplitza, Ireny Dziedzic, Daniela Passenta, Andrzeja Drawicza, Andrzeja Nierychły, Wojciecha Giełżyńskiego. Część tych nazwisk była już wymieniana wcześniej w mediach.

W rozmowie z PAP Toeplitz i Passent zaprzeczyli, jakoby byli agentami. Z kolei Giełżyński przyznał, że rzeczywiście na przełomie lat 50. i 60. był szantażowany i zgodził się m.in. na pisanie sprawozdań z zagranicznych wyjazdów.

Toeplitz, jak podano w programie, został zarejestrowany w latach 70. jako TW o pseudonimie "Senator". Miał zostać zwerbowany gdy milicja zatrzymała go za jazdę pod wpływem alkoholu. Toeplitz jest obecnie felietonistą tygodnika "Przegląd".

Kolejna osoba, która według autorów programu współpracowała z SB, to prezenterka telewizyjna Irena Dziedzic, zarejestrowana pod pseudonimem "Marlena" w latach 50-tych.

Według "Misji Specjalnej", z akt wywiadu wojskowego wynika, że w 1978 roku zwerbowano Andrzeja Nierychło, który został zarejestrowany jako TW "Sąsiad". Nierychło miał rozpracowywać m.in. środowisko dziennikarzy ITD i "Kuriera Polskiego". Obecnie jest wydawcą "Pulsu Biznesu".

Z akt SB, według programu, wynika, że konfidentem SB był też pierwszy prezes TVP Andrzej Drawicz - TW "Kowalski" i "Zbigniew", zwerbowany w latach 50. Drawicz pisał wtedy dla tygodnika "Wieś" i zakładał kultowy studencki teatr satyryków. Drawicz zmarł w 1997 roku.

Z bezpieką miał też współpracować Daniel Passent, TW o pseudonimach "John" i "Daniel". Zwerbowany w latach 50., także związany ze środowiskiem STS. Passent jest obecnie publicystą w tygodniku "Polityka".

Wojciech Giełżyński, dziennikarz "Dookoła Świata", według "Misji Specjalnej" został zarejestrowany jako TW "Jerzy Stefański". Giełżyński miał składać raporty ze swoich wyjazdów zagranicznych od 1957 roku, po Sierpniu 80' wszedł w skład redakcji Tygodnika Solidarność.

W programie przypomniano również inne nazwiska dziennikarzy, o których było głośno w kontekście współpracy ze służbami: Lesława Maleszki, Kazimierza Koźniewskiego, Krzysztofa Mroziewicza, Małgorzaty Niezabitowskiej, Milana Suboticia.

Toeplitz powiedział w czwartek wieczorem PAP, że "na pewno nie był" agentem SB. Jak dodał, "nigdy w życiu" nie proponowano mu podjęcia współpracy ze służbami specjalnymi PRL, a jego kontakty ze tymi służbami sprowadzały się do tego, że był wzywany na przesłuchania.

W jego ocenie, mamy do czynienia obecnie z "szafowaniem" informacjami o agentach w mediach. "To już przekracza wszelkie normy cywilizowane, nikt nie traktuje tego serio" - powiedział.

Również Daniel Passent zaprzeczył w rozmowie z PAP, jakoby był agentem SB. "To absolutna nieprawda" - podkreślił. Powiedział również, że "nie przypomina sobie żadnych prób" werbunku ze strony służb specjalnych. Dodał, że wszystko co w tej sprawie miał do powiedzenia opisał w jednej z swoich książek i dotyczyło to spotkania w 1966 roku w Wietnamie. Jak mówił, nie wie, kim był człowiek, który wtedy z nim rozmawiał; a fakt ten zgłosił w polskiej ambasadzie. "Potem nikt do mnie podchodził" - dodał.

Wojciech Giełżyński przyznał, że rzeczywiście w latach 1957- 1963/64 był szantażowany i zgodził się na pisanie sprawozdań politycznych z zagranicznych wyjazdów oraz informowania jakimi sprawami interesują się korespondenci zagraniczni. Szantażowano go przypominając współpracę z mikołajczykowską "Gazetą Ludową" i grożąc uniemożliwieniem pracy w dziennikarstwie.

"Nigdy nie pisałem donosów na kolegów" - zapewnił Giełżyński. Dodał, że definitywnie zerwał współpracę z SB w 1963 lub 64 roku, kiedy został bezpodstawnie oskarżony przez jednego z funkcjonariuszy. W okresie stanu wojennego - jak relacjonował - był wzywany na przesłuchania, ale nie przekazywał żadnych informacji.

PAP nie udało się w czwartek skontaktować z innymi wymienionymi w linii specjalnej osobami.(PAP)

hgt/ ura/ js/ woj/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)