Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Młodzi Białorusini o polityce Łukaszenki i o wyborach prezydenta

0
Podziel się:

Polityka prezydenta Alaksandra Łukaszenki dla części młodych Białorusinów
mieszkających w Grodnie jest nie do przyjęcia m.in. ze względu na brak swobody wypowiadania się i
możliwości krytykowania rządzących. Dla innych jest gwarantem spokojnego, przyzwoitego życia.

Polityka prezydenta Alaksandra Łukaszenki dla części młodych Białorusinów mieszkających w Grodnie jest nie do przyjęcia m.in. ze względu na brak swobody wypowiadania się i możliwości krytykowania rządzących. Dla innych jest gwarantem spokojnego, przyzwoitego życia.

Młodzi białoruscy studenci i absolwenci opowiadają w rozmowie z PAP, jak wygląda życie na Białorusi za rządów Łukaszenki, na którego z kandydatów zagłosują w wyborach prezydenckich i dlaczego nie na obecnego włodarza.

Katia z wykształcenia i z zamiłowania jest historykiem, a na co dzień oprowadza wycieczki po Grodnie. Zastanawia się nad zrobieniem doktoratu, ale powstrzymuje ją to, że tylko jedna instytucja, w dodatku rządowa, może potwierdzić uzyskanie takiego tytułu. To oznacza - jak mówi - że tak naprawdę wybierając temat pracy, musiałaby pamiętać o tym, by nie drażnił on władz.

"Chciałabym żyć w kraju, w którym mogę zajmować się tym, czym chcę. Teraz, kiedy rządzi Łukaszenka, nie mogę tego robić" - mówi. Brak swobody intelektualnej to główny zarzut Katii wobec rządów obecnego prezydenta. Nie podoba jej się także obojętny stosunek lokalnych władz do zabytków, starych budynków, kamienic, które niszczeją i nikt na to nie zwraca uwagi.

Do lokalu wyborczego ma zamiar wybrać się tuż przed jego zamknięciem, choć - jak przyznaje - nie wie jeszcze, na kogo zagłosuje. Ale pójdzie chociażby po to, by zagłosować przeciw Łukaszence. Wspominając wybory sprzed czterech lat, oceniła, że wtedy było łatwiej, bo kandydatem był znany i szanowany opozycjonista Aleksander Milinkiewicz, a teraz opozycję reprezentuje aż dziewięć osób.

Tania z kolei nie weźmie udziału w głosowaniu, ponieważ w niedzielę idzie do pracy, a na stałe nie jest zameldowana w Grodnie. Wymóg głosowania w miejscu stałego zamieszkania stawia białoruska ordynacja wyborcza. Jednak - jak mówi Tania - gdyby miała możliwość oddać głos, znak "x" postawiłaby przy nazwisku lidera kampanii "Mów prawdę" Uładzimira Niaklajeua.

Sama zdecydowała się zaangażować w jego kampanię wyborczą, gdyż wierzy, że gdyby zaczął rządzić Białorusią, ludzie mogliby mówić, to co naprawdę myślą o polityce, nie baliby się działać, a prawo byłoby realizowane w praktyce, a nie tylko na papierze, jak jest teraz. Jej zdaniem, nie może być tak, że ludzie uważają, iż zajmowanie się polityką jest gorsze od kradzieży.

Zdaniem Janka, na Białorusi podczas wyborów praktykowana jest jeszcze zasada z czasów komunistycznych, według której o wyniku głosowania nie decydują ludzie, tyko komisja wyborcza. Dlatego uważa, że więcej zdziała, jadąc na manifestację przeciwko fałszerstwom wyborczym do Mińska na Plac Październikowy, do czego zachęcają opozycyjni kandydaci.

Nie jest to dla niego nic nowego, ponieważ protestował już w 2001 roku, a później w 2006. Razem ze znajomymi zdecydował się wyjechał do stolicy już w sobotę po południu, ponieważ nie chce, aby powtórzyła się sytuacja sprzed czterech lat. Wtedy to jechał pociągiem, w połowie drogi został zatrzymany przez milicję, przesłuchany i odesłany do Grodna.

Jego zdaniem, nie da się zrozumieć, jak to jest żyć pod rządami Łukaszenki, jeśli faktycznie się tutaj nie zamieszka na dłużej. Dla osób przejezdnych, turystów - jak mówi - wszystko z Białorusią wydaje się w porządku, czyli odremontowane budynki, dobra infrastruktura, czysto, porządek. To jednak tylko pozory - ostrzega Janek. "Bo jeśli nie możesz powiedzieć, tego, co tak naprawdę na temat władzy myślisz, zaangażować się w politykę, to jak można określić taki system?" - pytał.

Uznanie młodych Białorusinów zyskują nie tylko kandydaci opozycyjni, ale także sam Łukaszenka, choć niewiele osób, z którymi na ulicach Grodna rozmawiała PAP, mówi o tym otwarcie. Jeśli już się przyznają, to nie potrafią przedstawić argumentów "za". Mówią bardzo lakonicznie, nie powołując się na konkretne przykłady.

Ola, studentka pierwszego roku anglistyki, pójdzie głosować na Łukaszenkę, bo tak od wielu lat robią jej rodzice i dziadkowie. Jak mówi, życie w kraju, którym rządzi obecny prezydent jej odpowiada i jest z niego zadowolona.

Zdaniem Wiktora, lepszego życia, jak za Łukaszenki nie będzie miał. Jak mówi, nikt dla niego nie stanowi żadnej konkurencji. Nie był jednak w stanie powiedzieć, dlaczego zdecydował się oddać głos na Łukaszenkę. Dla Igora obecny prezydent również jest faworytem, ponieważ gwarantuje dobre zarobki.

PAP próbowała zapytać także o zdanie w tej sprawie milicjantów. Nie zgodzili się jednak, tłumacząc, że są na służbie. Po skończeniu pracy również nie chcieli się umówić na rozmowę.(PAP)

Z Grodna Joanna Kotowicz (PAP)

joko/ kar/

polityka
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)