Władze Mołdawii oświadczyły w piątek, że inne kraje nie powinny iść za przykładem Rosji i uznawać niepodległości Osetii Południowej i Abchazji.
"Mołdawski rząd nie sądzi, by uznanie przez społeczność międzynarodową Osetii Południowej i Abchazji ustabilizowało sytuację" na Kaukazie - głosi oświadczenie władz w Kiszyniowie.
We wtorek rosyjski ambasador w Mołdawii Walerij Kuzmin ostrzegł mołdawskich przywódców, by uniknęli "krwawego i katastrofalnego biegu wydarzeń" w separatystycznym regionie Mołdawii, Naddniestrzu. Dał jednak do zrozumienia, że sytuacja w Mołdawii różni się od tej na Kaukazie.
Położony na lewym brzegu Dniestru region, gdzie przeważają Rosjanie i Ukraińcy, zbrojnie oderwał się od Mołdawii na początku lat 90., obawiając się, że może dojść do przyłączenia Mołdawii do Rumunii. Od tego czasu, formalnie pozostając w składzie Mołdawii, jest od niej całkowicie niezależny. Rosja utrzymuje tam kontyngent wojskowy, liczący około 1500 żołnierzy. (PAP)
ksaj/ ap/
3198 arch.