Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

MSZ: po katastrofie smoleńskiej powstała grupa wsparcia konsularnego

0
Podziel się:

#
Dochodzą kolejne wypowiedzi przedstawicieli MSZ
#

# Dochodzą kolejne wypowiedzi przedstawicieli MSZ #

24.10. Warszawa (PAP) - Przedstawiciele MSZ poinformowali podczas środowego posiedzenia sejmowej komisji SZ, że po katastrofie smoleńskiej w resorcie powstała specjalna grupa "wsparcia konsularnego" w sytuacjach kryzysowych. Członkowie tej grupy będą mieli zajęcia m.in. w prosektoriach.

Przedstawiciele MSZ podczas posiedzenia komisji spraw zagranicznych - na wniosek posłów PiS - przedstawili informację na temat działań podejmowanych przez polskich konsulów na terenie Rosji po katastrofie smoleńskiej.

Mirosław Gajewski, pełniący funkcję zastępującego Dyrektora Generalnego Służby Zagranicznej, poinformował posłów m.in. o tym, iż po katastrofie napisano zupełnie nową instrukcję dotyczącą zarządzania kryzysowego w MSZ.

"Utworzono w MSZ specjalną grupę wsparcia konsularnego w sytuacjach kryzysowych. To są osoby, które przechodzą specjalne przeszkolenie. (...) Członkowie tej grupy będą mieli m.in. zajęcia w prosektoriach, aby ich oswoić z widokiem zmasakrowanego ciała" - powiedział Gajewski.

Jak mówił, członkowie tej grupy w ciągu 24 godzin mają być gotowi, by udać się do dowolnego miejsca na świecie, aby okazać pomoc lokalnym konsulom.

Przedstawiciele MSZ byli pytani m.in. o to, jak mogło dojść do zamiany ciał ofiar katastrofy smoleńskiej. "Jeśli dochodziło do pomyłki, to mogła to być pomyłka związana z samą identyfikacją, czyli wskazanie ciała kogoś innego. (...) Być może mogło dojść do jakiejś pomyłki (...) ludzi, którzy te ciała potem wkładali do worków. Innego wyjścia nie widzę" - oświadczył Gajewski.

Podkreślił też, że w świetle polskich przepisów konsul nie odpowiada za identyfikację ciała. Jak zaznaczył, do obowiązków konsula należy wyłącznie wystawienie niezbędnych dokumentów potrzebnych do transportu zwłok do Polski.

"Nie jest obowiązkiem konsula weryfikacja zawartości trumny. Konsul nie posiada nawet takich uprawnień" - dodał Gajewski. Ocenił jednocześnie, że polska służba konsularna po katastrofie smoleńskiej sprawdziła się bardzo dobrze.

Szczegółowo o działaniach polskich konsuli w Smoleńsku informował podsekretarz stanu MSZ ds. konsularnych i Polonii Janusz Cisek.

Jak mówił, zaraz po katastrofie zarządzony został stan gotowości dla polskiego personelu konsularnego w Rosji, na Białorusi i na Ukrainie.

"W ramach wsparcia do Moskwy pilnie skierowano, ad hoc, 5 pracowników departamentu konsularnego. Konsulatom w Sankt Petersburgu, Kaliningradzie, Irkucku, Mińsku, Wilnie, Kijowie, Lwowie i Łucku polecono oddelegowanie wyznaczonych konsulów do wsparcia ambasady w Moskwie. Łącznie w Moskwie i w Smoleńsku czynności konsularne wykonywało 25 urzędników konsularnych z ośmiu placówek w regionie, 23 dyplomatów z ambasady RP w Moskwie oraz 13 pracowników centrali MSZ, czyli łącznie 61 urzędników służby zagranicznej" - wyliczał Cisek.

Poinformował, że trzech polskich konsulów w Smoleńsku uczestniczyło w działaniach polegających m.in. na przeszukiwaniu wraku samolotu i odnalezieniu ciała prezydenta. Oprócz tego konsulowie w Smoleńsku współpracowali ze stroną rosyjską w poszukiwaniach i wstępnym rozpoznaniu pozostałych ofiar na miejscu katastrofy - mówił przedstawiciel MSZ.

Dwoje konsulów zajmowało się osobami przebywającymi w Katyniu. Jeden pracownik służby konsularnej udał się na lotnisko w Witebsku i towarzyszył Jarosławowi Kaczyńskiemu wraz z delegacją w drodze do Smoleńska.

Jak mówił Cisek, polscy konsulowie w Smoleńsku uczestniczyli w przygotowaniach do transportu do kraju trumny z ciałem prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W niedzielę 11 kwietnia 2010 r. konsul brał udział w oględzinach ciała prezydenta oraz załatwiał formalności niezbędne do transportu ciała prezydenta do kraju.

Przedstawiciele MSZ opisali też proces identyfikacji ciał i to, co tę identyfikację poprzedzało.

"Odnalezione ciała lub szczątki ofiar były wynoszone z miejsca katastrofy oraz składane w wydzielonym miejscu. Przy pomocy odnalezionych dokumentów konsulowie oraz funkcjonariusze BOR i rosyjscy prokuratorzy dokonywali wstępnego rozpoznania zwłok. Przenoszeniem zwłok i szczątków w wyznaczone miejsce zajmowali się funkcjonariusze rosyjskiego ministerstwa sytuacji nadzwyczajnych. Ciała były umieszczane w folii i składane w trumnach, a następnie przewożone śmigłowcami na lotnisko Domodiedowo w Moskwie, a stamtąd samochodami do Instytutu Medycyny Sądowej w celu przeprowadzenia identyfikacji" - mówił Cisek.

"Osobom dokonującym identyfikacji w pierwszej kolejności okazywano zdjęcia ubrań i przedmiotów znalezionych przy wytypowanych zwłokach, ewentualnie zdjęcia twarzy i znaków szczególnych. Gdy osoby identyfikujące miały wątpliwości lub wyrażały życzenie obejrzenia ciała, ciało to było jej pokazywane" - mówił wiceszef MSZ.

W czasie rozpoznawania bliskich - mówił Cisek - rodzinom towarzyszył specjalny zespół, który wspierał je w czasie identyfikacji. Z reguły w skład nieformalnego zespołu wchodzili tłumacz, psycholog, prokurator, śledczy rosyjski, duchowny, konsul oraz członek zespołu Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, a czasami również pracownicy MSZ przybyli w ramach wsparcia placówki.

Ostateczna identyfikacja była czynnością procesową dokonywaną przez rosyjskich prokuratorów śledczych na podstawie rozpoznania dokonanego przez członków rodzin lub osoby bliskie zmarłemu. Zwłoki, których stan nie pozwalał na naoczną identyfikację lub nie było osób mogących je rozpoznać, zostały zidentyfikowane na podstawie badań DNA - informowali przedstawiciele MSZ.

Zidentyfikowane zwłoki lub szczątki umieszczano w czarnych workach, przed składaniem ich do trumien opisywanych nazwiskiem - "czynność ta była dokonywana przez rosyjskich sanitariuszy w oddzielnym pomieszczeniu - chłodni - kostnicy". "Ciała były następnie przewożone do sali rytualnej, w których składano je do trumien. Czynność tę wykonywali rosyjscy pracownicy Zakładu Medycyny Sądowej, a sam proces składania szczątków w trumnach dokonywany był przy udziale 10. Brygady Logistycznej z Opola" - powiedział Cisek.

Jak podkreślił, przed złożeniem zwłok raz jeszcze weryfikowano zgodność numeru protokołu identyfikacyjnego z imieniem i nazwiskiem w języku rosyjskim dołączonym do zwłok lub szczątków. Za lutowanie trumien i oznaczanie ich, to jest mocowanie tabliczki z nazwiskiem w języku polskim, odpowiadała brygada z Opola oraz zakład pogrzebowy "Funeralia. Piotr Godlewski".

Przy zamykaniu trumien byli obecni ze strony polskiej konsulowie RP, pracownicy MSZ, pracownicy laboratorium kryminalistyki Komendy Stołecznej Policji. Za przewóz trumien na lotnisko w Moskwie odpowiadało Ministerstwo Spraw Zagranicznych Rosji. Za transport ciał do Warszawy - Polskie Siły Powietrzne - informował Cisek.

Przedstawiciele PiS wskazywali podczas posiedzenia komisji, że polscy konsulowie byli nazbyt obciążeni pracą, co zwiększało prawdopodobieństwo błędów.

Jednak Jacek Najder (po katastrofie smoleńskiej koordynował zarządzaniem kryzysowym w MSZ) przekonywał, że gdyby wprowadzać kolejnych konsulów, to byłby z nimi "tylko problem". Jak argumentował, ci, którzy byli w Smoleńsku od początku, "przeszli przez pewną +barierę traumy+".

Była szefowa MSZ Anna Fotyga przekonywała, że należało wyegzekwować obecność prokuratorów przy wszystkich sekcjach ofiar katastrofy. Najder podkreślił jednak, że konsul nie uczestniczy przy sekcji zwłok. "Nie jestem w stanie odpowiedzieć na pytanie dlaczego przy wszystkich sekcjach nie było polskich prokuratorów. Powinni być" - dodał.

Przedstawiciele MSZ poinformowali ponadto, że zwłoki ostatniego prezydenta RP na uchodźstwie Ryszarda Kaczorowskiego były w grupie kilkunastu "najlepiej zachowanych", a osoby oglądające ciało nie miały wątpliwości co do tożsamości zmarłego.(PAP)

laz/ mok/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)