Zakaz wjazdu do Rosji dla ukraińskiego politologa Serhija Tarana był odpowiedzią na analogiczne działania Kijowa wobec przywódców współpracującego z prokremlowską młodzieżówką Nasi Euroazjatyckiego Związku Młodzieży - oświadczyło we wtorek rosyjskie MSZ.
"Pragniemy przypomnieć, że praktyka zakazywania wjazdu i tworzenia +czarnych list+ osób niepożądanych nie jest wyborem strony rosyjskiej. Przykładem do naśladowania są dla nas działania naszych ukraińskich partnerów" - powiedział rzecznik MSZ Rosji Michaił Kamynin. Jego wypowiedź opublikowano na stronie internetowej ministerstwa.
"W grudniu 2007 r. zakazano wjazdu na Ukrainę na okres roku rosyjskim politologom Aleksandrowi Duginowi i Pawłowi Zarifulinowi" - przypomniał Kamynin.
Według ustaleń Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU), która wydała zakaz dla Dugina i Zarifulina, w październiku ub.r. politolodzy ci, jako przywódcy EZM, kierowali akcją niszczenia ukraińskich symboli narodowych na najwyższej górze Ukrainy, Howerli w paśmie Czarnohora.
"Siłami górskiego oddziału EZM zniszczono symbol okupacji Ukrainy, tryzub. (...) Została rozbita tablica poświęcona tzw. +konstytucji Ukrainy+. (...) Góra Howerla otrzymała nazwę góry Stalina" - napisali wówczas na stronie internetowej swej organizacji.
Jeszcze w czerwcu ub.r. Ukraina i Rosja ustaliły, że likwidują wzajemne listy osób uznanych za niepożądane. Stało się to po serii wydaleń obywateli obu państw.
Zakazem wjazdu na Ukrainę byli objęci m.in. rosyjski deputowany Władimir Żyrinowski i znany rosyjski politolog Gleb Pawłowski. Ze strony ukraińskiej prawa wstępu do Rosji nie miał ówczesny parlamentarzysta z proprezydenckiego bloku Nasza Ukraina Petro Poroszenko, a także doradca prezydenta Wiktora Juszczenki Mykoła Żułyński.
W ostatni piątek okazało się, że rosyjsko-ukraińskie ustalenia dotyczące likwidacji "czarnych list" przestały obowiązywać. Na lotnisku w Petersburgu zatrzymano wówczas Serhija Tarana, szefa kijowskiego Międzynarodowego Instytutu Demokracji i członka znanego z czasów ukraińskiej pomarańczowej rewolucji ruchu młodzieżowego "Pora".
Zanim Tarana odesłano z powrotem na Ukrainę, spędził kilkanaście godzin w towarzystwie funkcjonariuszy rosyjskiej straży granicznej. Po powrocie do Kijowa relacjonował, że nie pozwolono mu ani na kontakt z bliskimi, ani na telefon do konsula.
Pomogła dopiero interwencja żony politologa, która uważając, że mąż zaginął, zwróciła się o pomoc do mediów i ukraińskich dyplomatów w Rosji. Taran wrócił do domu dzień po zatrzymaniu.
W niedzielę Ministerstwo Spraw Zagranicznych Ukrainy oceniło, że wydalenie szefa Międzynarodowego Instytutu Demokracji "nie odpowiada duchowi stosunków dobrosąsiedzkich między Ukrainą i Rosją".
"Podobne kroki strony ukraińskiej (takie jak wydalanie Rosjan z Ukrainy - PAP) rzeczywiście odbijają się na atmosferze stosunków dwustronnych" - odpowiedział w środę Ukraińcom rzecznik rosyjskiego MSZ Kamynin.
Jarosław Junko (PAP)
jjk/ mc/