Prezydent Vladimir Voronin nie będzie reprezentował Mołdawii na szczycie inaugurującym unijne Partnerstwo Wschodnie 7 maja w Pradze. Zamiast niego UE spodziewa się tam premier Zinaidy Grecianii - powiedziały w poniedziałek unijne źródła dyplomatyczne.
"Oczekujemy, że przyjedzie premier zamiast prezydenta" - powiedział unijny dyplomata na marginesie spotkania szefów dyplomacji "27" w Luksemburgu.
Zaproszenia na praski szczyt zostały wystosowane przez czeskie przewodnictwo UE do krajów, a nie poszczególnych przedstawicieli władz. Stąd to w stolicach krajów objętych Partnerstwem Wschodnim ma zapaść decyzja, na jakim szczeblu będą one reprezentowane.
Wcześniej między innymi przewodniczący Komisji Spraw Zagranicznych Parlamentu Europejskiego Jacek Saryusz-Wolski sugerował, by na praski szczyt zaprosić panią premier zamiast prezydenta Mołdawii.
"Mandat prezydenta Voronina właśnie się kończy, a po drugie jest on jednym z aktorów konfliktu w dużo większym stopniu niż szef rządu" - tłumaczył w rozmowie z PAP Saryusz-Wolski.
Po mołdawskich wyborach parlamentarnych 5 kwietnia w Kiszyniowie doszło do gwałtownych protestów opozycji, która zakwestionowała wyniki głosowania. Władze oskarżane są o ostre represje wobec demonstrantów.
Jeśli chodzi o Białoruś, to źródła czeskie mówiły w ubiegłym tygodniu PAP, że prawdopodobnie prezydent Alaksandr Łukaszenka oddeleguje kogoś na szczyt. Miał o tym powiedzieć szefowi czeskiej dyplomacji Karelowi Schwarzenbergowi minister spraw zagranicznych Białorusi Siarhiej Martynau podczas wizyty tego pierwszego w Mińsku 17 kwietnia.
W poniedziałek unijny dyplomata potwierdził w Luksemburgu, że "nie spodziewa się" obecności Łukaszenki w Pradze.
Partnerstwo Wschodnie to inicjatywa przewidująca zacieśnienie stosunków między UE a jej wschodnimi sąsiadami. Białoruś i Mołdawia zostały zaproszone do niej obok Armenii, Azerbejdżanu, Gruzji i Ukrainy.
Michał Kot (PAP)
kot/ jo/ mc/
