Kandydat SLD w wyborach prezydenckich Grzegorz Napieralski zbierał dziś w Warszawie podpisy na listach poparcia swojej kandydatury.
Na Plac Zamkowy przyszedł ze swoimi córkami.
Podczas krótkiego briefingu Napieralski powiedział, że podjął decyzję o starcie w zbliżających się wyborach prezydenckich głównie dla swoich dwóch córek i _ wszystkich osób, które mają małe dzieci i spoglądają w przyszłość _.
- _ Po tragedii smoleńskiej potrzeba zmiany. Ludzie to pokazali, będąc właśnie w tym miejscu w Warszawie, zapalając znicze, kładąc kwiaty. Pokazali, że chcą innej Polski - nowoczesnej, ale sprawiedliwej i niekłócącej się. Taką Polskę będziemy chcieli budować _ - powiedział.
Pytany o główne założenia swojej ewentualnej prezydentury Napieralski powiedział, że przede wszystkim chciałby, aby zakończył się okres polityki kłótni. - _ Nie spieraliśmy się o sprawy, tylko miedzy sobą, a jest naprawdę wiele do zrobienia w polu edukacji i służby zdrowia. Te dwie kwestie nie mają żadnej barwy politycznej _ - dodał.
O zbliżającej się kampanii prezydenckiej Napieralski powiedział, że obawia się, że może być ona brutalna, przede wszystkim dlatego, że będzie krótka. - _ Obawiam się, że jednak politycy nie wytrzymają, że jednak znajdą się znowu teczki i haki. Ja będę robił wszystko, żeby tego nie było, żeby ta kampania była całkowicie inna _ - podkreślił.
Kierownik biura multimedialnego SLD Łukasz Naczas powiedział, że w sobotę partia rozpoczęła ogólnopolską kampanię zbierania podpisów poparcia kandydatury Napieralskiego. Poinformował też, że SLD udało się już zebrać wymagany do zarejestrowania komitetu wyborczego tysiąc podpisów.