Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niemcy: "FAZ": projekt muzeum wysiedleń jak rezerwat Indian

0
Podziel się:

Niemiecki projekt muzeum wysiedleń przypomina rezerwat, gdzie "garstka
autochtonów pod nadzorem białych i oczywiście mądrzejszych braci może rozprawiać o tym, czy i jak
upamiętnić wojny z Indianami" - ocenia w piątek dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Niemiecki projekt muzeum wysiedleń przypomina rezerwat, gdzie "garstka autochtonów pod nadzorem białych i oczywiście mądrzejszych braci może rozprawiać o tym, czy i jak upamiętnić wojny z Indianami" - ocenia w piątek dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung".

Gazeta komentuje najnowsze zamieszenie wokół rady naukowej fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie", która stworzyć ma w Berlinie muzeum poświecone wysiedleniom Niemców. W tym tygodniu z rady wystąpiły czeska historyk Kristina Kaiserova i niemiecka publicystka Helga Hirsch. W grudniu uczynił to polski naukowiec Tomasz Szarota.

Jak pisze "FAZ", decyzja czarno-czerwonej koalicji, by ustanowić Widoczny Znak dla upamiętnienia wypędzeń, była "sukcesem z haczykami dla pierwotnego zamierzenia", za którym stała szefowa Związku Wypędzonych (BdV) Erika Steinbach.

"Za postanowieniem tym krył się motyw - nie tylko po stronie SPD - by poddać ten projekt kontroli państwa i w ten sposób uspokoić Polskę" - ocenia "FAZ".

"Wynikiem tego było rozwiązanie w postaci fundacji, która przypomina rezerwat" - dodaje.

"Czerwonoskórym nie pozwolono nawet samodzielnie zdecydować o tym, kogo wysłać, by zasiadł wokół obozowego ogniska (ministra kultury Bernda) Neumanna" - pisze dziennik, czyniąc aluzję do sporu wokół kandydatury Steinbach do rady fundacji.

"Gdy cały projekt był już bowiem nie do zatrzymania, to jako widoczny znak wobec Polski musiała spaść głowa Eriki Steinbach. W tej dekapitacji uczestniczył nawet niemiecki minister spraw zagranicznych" - dodaje "FAZ".

Jak ocenia, nie zapewniło to jednak spokoju, bo "po załatwieniu osoby Steinbach brakuje konsensusu, czym w zasadzie powinna być ta fundacja: +widocznym znakiem+ tego, że wspomnienia wypędzonych i doświadczenie utraty stron ojczystych stały się częścią kolektywnej pamięci tego kraju, czy też kolejnym narzędziem pojednania z Polską?" - zastanawia się dziennik.

"SPD, która nie chce powstania narodowego miejsca pamięci i nie przebolała strategii umiędzynarodowienia projektu, nadal zaciekle pracuje nad zmianą jego znaczenia. Tym samym zaprogramowany jest dalszy konflikt, do głębi polityczny" - dodaje.

Według "FAZ" w rozwiązaniu tego konfliktu nie pomogą naukowcy z krajów sąsiednich na wschodzie, obojętnie jak wielu, by ich było.

Gazeta przypomina, że polski historyk Tomasz Szarota uzasadnił swą decyzję o wystąpieniu z rady naukowej fundacji "Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie" tym, że "w fundacji nie chodzi o pojednanie z sąsiadami, lecz pojednanie Niemców ze sobą nawzajem".

"Chciałoby się, aby także niektórzy Niemcy wreszcie to pojęli" - podsumowuje "FAZ".

Anna Widzyk (PAP)

awi/ ap/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)