Niemiecki przemysł energetyczny jest zdecydowanie przeciwny propozycjom Komisji Europejskiej (KE) zmierzającym do oddzielenia producentów gazu i energii elektrycznej od sieci przesyłowych, w celu wzmocnienia konkurencji na rynku i obniżenia cen energii.
Postulaty KE oznaczają faktycznie "wywłaszczenie" i są całkowicie obce systemowi socjalnej gospodarki rynkowej - powiedział w środę w Berlinie przewodniczący Federalnego Związku Niemieckich Producentów Gazu i Wody Michael Feist. Jego zdaniem, wskutek obaw przed wywłaszczeniem przez państwo ograniczeniu ulegną inwestycje w rozbudowę sieci przesyłowych, co spowoduje pogorszenie jakości zaopatrzenia w energię.
Szef Stowarzyszenia Producentów Energii Elektrycznej Eberhard Meiler powiedział, że konkurencja na rynku istnieje już teraz, ponieważ każdy klient może wybrać firmę dostarczającą energię. Jego zdaniem, Komisja Europejska "mierzy zbyt wysoko". Pozbawieni sieci przesyłowych producenci nie zainwestują w nie ani centa - ostrzegł. Władze państwowe powinny zapewnić wszystkim firmom równy dostęp do rynku i przeciwdziałać ukrytym subwencjom - uważa Meiler.
Prezes największego europejskiego koncernu energetycznego E.ON, Wulf Bernotat podkreślił w wywiadzie dla dziennika "Die Welt", że sieci przesyłowe są własnością akcjonariuszy. Interwencje państwa mogą spowodować ograniczenie konkurencji i narazić na szwank bezpieczeństwo dostaw. Przedstawiciel koncernu RWE zwrócił z kolei uwagę, że próba odebrania producentom sieci byłaby problematyczna z punktu widzenia konstytucji. KE powinna zrezygnować z "anachronicznych, przypominających gospodarkę planową planów" - powiedział, cytowany przez agencję dpa, przedstawiciel RWE.
W korespondencji z Brukseli agencja dpa nazwała plany Komisji Europejskiej "wypowiedzeniem wojny" Niemcom i Francji. Agencja przypomniała przy tej okazji, że kanclerz Angela Merkel sygnalizowała już dzień wcześniej niemieckie weto wobec tych planów.
Komentator telewizji publicznej ZDF Udo van Kampen uznał w środę wieczorem propozycje KE za "odważny krok". "Komisja znalazła się w konflikcie z potężnymi koncernami energetycznymi. Nie może jednak na razie powalić ich na kolana, gdyż kompetencje w sprawach energii pozostają w rękach krajów członkowskich" - powiedział Kampen.
Jacek Lepiarz (PAP)
lep/ ap/
