Szef niemieckiej dyplomacji ocenił, że "niedorzeczne" są zarzuty, jakoby Berlin w zbyt dużym stopniu uwzględniał stanowisko Rosji w sprawie rozszerzenia NATO o Ukrainę i Gruzję.
"Już wiosną w czasie szczytu (NATO-PAP) w Bukareszcie argument ten był pozbawiony sensu" - powiedział Steinmeier w opublikowanym w poniedziałek wywiadzie dla dziennika "Handelsblatt".
Potwierdził on stanowisko Niemiec w sprawie aspiracji Ukrainy i Gruzji do członkostwa w NATO. "Nasza pozycja jest taka sama, jak na szczycie w Bukareszcie. Otworzyliśmy Ukrainie i Gruzji perspektywę przystąpienia do NATO, podkreślając jednocześnie, że oba kraje nie spełniły jeszcze warunków członkostwa" - powiedział Steinmeier.
"Wewnątrzpolityczne problemy Ukrainy przybrały na sile, nastawienie społeczeństwa wobec NATO nie jest bardziej pozytywne. Natomiast Gruzji pomagamy stanąć na nogi politycznie i gospodarczo po konflikcie zbrojnym na Kaukazie. Ale odpowiedzi na wiele pytań, dotyczących wewnętrznej sytuacji jak również wojny, wciąż pozostają otwarte" - tłumaczył szef niemieckiej dyplomacji.
Według niego nowa administracja w USA "otwiera szansę na nowy początek w stosunkach z Rosją". "Mamy dwóch prezydentów (USA i Rosji), których myślenie nie zostało ukształtowane przez czasy zimnej wojny. Poczekajmy na to, jak (prezydent-elekt USA Barack) Obama dalej poprowadzi projekt tarczy antyrakietowej w Europie (...) Rozsądek wymaga, by USA i Rosja znalazły w tej sprawie wspólną drogę" - ocenił Steinmeier.
Jego zdaniem także kraje europejskie powinny "szukać wspólnych interesów" z Moskwą, zamiast stale powtarzać, że jest ona "trudnym partnerem". "Poprzez aktywną politykę zagraniczną możemy lepiej wpływać na rozwój Rosji niż poprzez debaty o polityce powstrzymywania czy sankcje" - uważa niemiecki socjaldemokrata.
Anna Widzyk (PAP)
awi/ ro/