Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Niemcy: Szef MSZ broni stanowiska w sprawie rezolucji nt. Libii

0
Podziel się:

Stanowisko Niemiec, które wstrzymały się od głosu w sprawie rezolucji Rady
Bezpieczeństwa ONZ na temat Libii, spotkało się z szacunkiem i zrozumieniem sojuszników - zapewnił
w piątek w Bundestagu szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle.

Stanowisko Niemiec, które wstrzymały się od głosu w sprawie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ na temat Libii, spotkało się z szacunkiem i zrozumieniem sojuszników - zapewnił w piątek w Bundestagu szef niemieckiej dyplomacji Guido Westerwelle.

Potwierdził on też, że niemieccy żołnierze nie wezmą udziału w ewentualnej interwencji zbrojnej w Libii. "Każda operacja militarna wiąże się też z ofiarami wśród ludności cywilnej. Wiemy to na podstawie bolesnych doświadczeń" - dodał Westerwelle, wskazując na operacje w Afganistanie i Iraku.

Przyjęta w nocy rezolucja RB ONZ daje zielone światło do wprowadzenia strefy zakazu lotów wojskowych nad Libią i użycia wojsk przeciw armii Muammara Kaddafiego w obronie ludności cywilnej.

Według agencji dpa wątpliwości co do skuteczności strefy zakazu lotów nad Libią wyraziła kanclerz Angela Merkel. Na posiedzeniu frakcji chadeckiej miała ocenić, że decyzja o strefie zakazu lotów "nie była w stu procentach przemyślana".

Tuż przed piątkową debatą w Bundestagu na temat rezolucji RB ONZ pojawiły się nieoficjalne informacje, iż niemiecki rząd rozważa wysłanie do Afganistanu załóg samolotów systemu ostrzegania i kontroli AWACS, by odciążyć w ten sposób siły NATO w przypadku udziału Sojuszu w ewentualnej interwencji w Libii i pośrednio wesprzeć międzynarodową operację.

"Będziemy rozmawiać z partnerami w NATO na temat ewentualnego wykorzystania samolotów AWACS" - powiedział Westerwelle. "Dziś jeszcze nie ma żadnej decyzji w tej sprawie" - zastrzegł.

Westerwelle podkreślił w swoim wystąpieniu, że decyzja niemieckiego rządu o wstrzymaniu się od głosu w sprawie rezolucji i nieuczestniczeniu w ewentualnej interwencji wojskowej w Libii "nie była łatwa" i została podjęta po rozważeniu wszystkich argumentów za i przeciw oraz możliwych zagrożeń

"To nie jest tak, że Niemcy nie są gotowe przejąć odpowiedzialności za sprawy międzynarodowe. Ponad 7000 niemieckich żołnierzy uczestniczy już w misjach zagranicznych" - powiedział.

Dodał, że Niemcy zdecydowanie popierają tę część rezolucji RB ONZ, która mówi o zaostrzeniu sankcji przeciw reżimowi Kadafiego. "Alternatywą dla interwencji zbrojnej nie jest bezczynność i przyglądanie się, ale wzmocnienie presji i zaostrzenie sankcji" - oświadczył. Zdaniem szefa niemieckiej dyplomacji sankcje muszą przede wszystkim zamknąć Kadafiemu dostęp do pieniędzy i uniemożliwić mu opłacanie najemników, którzy strzelają do jego narodu.

"Wszyscy zgodnie potępiamy zbrodnie Muammara Kadafiego. Nie jest on partnerem do rozmowy, musi ustąpić i nie ma legitymacji do tego, by przemawiać w imieniu narodu libijskiego" - powiedział niemiecki minister. "Kadafi prowadzi wojnę przeciwko własnemu narodowi. Musi ponieść odpowiedzialność za swoje zbrodnie" - dodał.

Politycy niemieckiej opozycji nie byli zgodni w sprawie oceny stanowiska rządu. Poparł je szef opozycyjnej SPD Sigmar Gabriel, a także postkomunistyczna partia Lewica.

Z kolei zdaniem socjaldemokraty Rolfa Muetzenicha i szefowej frakcji Zielonych Renate Kuenast rząd Niemiec powinien był się przyłączyć do rezolucji Rady Bezpieczeństwa, co nie oznaczałoby automatycznie zobowiązania do udziału w interwencji zbrojnej w Libii. "Jeśli Kadafi strzela do własnego narodu, to musimy sprostać naszej odpowiedzialności za obronę praw człowieka" - oceniła Kuenast.

Muetzenich zarzucił rządowi, że kieruje się przede wszystkim względami wewnątrzpolitycznymi; udział żołnierzy Bundeswehry w operacjach zbrojnych za granicą zawsze budzi w Niemczech wielkie kontrowersje.

Z kolei tygodnik "Der Spiegel" napisał w internetowym wydaniu, że wstrzymując się od głosu w sprawie rezolucji, Niemcy utworzyły "zadziwiające trio" z Rosją i Chinami, czyli "państwem o wątpliwych standardach wolnościowych oraz krajem komunistycznym o systemie jednopartyjnym". "Po drugiej stronie stoją sojusznicy: USA, Francja i Wielka Brytania oraz cześć świata arabskiego i Afryki. Berlin nie zablokował akcji militarnej, ale stanął z boku wydarzeń. Dla najważniejszych partnerów to sygnał: Musicie sami sobie z tym poradzić, my wam nie pomożemy" - napisał "Spiegel".

Z Berlina Anna Widzyk (PAP)

awi/ mc/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)