Zwiększenie popularności kart płatniczych przez obniżenie opłat towarzyszących transakcjom stawia sobie za cel nowopowstała Fundacja Rozwoju Obrotu Bezgotówkowego (FROB). W środę fundacja przedstawiła swoje plany.
Jak podkreślał na konferencji prasowej prezes fundacji Paweł Perz, w pierwszym miesiącu działania wsparło ją już 1,5 tys. firm, głównie z sektora MSP, i organizacji przedsiębiorców. Fundacja zamierza prowadzić kampanie - edukacyjne i promujące używanie kart - próbować obniżyć opłaty za transakcje nimi i reprezentować użytkowników terminali podczas prac legislacyjnych.
Jak mówił Perz, udział płatności bezgotówkowych we wszystkich płatnościach od 2007 do 2010 r. wzrósł z 6 do 11 proc., ale dynamika tego wzrostu spada. "To naszym zdaniem wskazuje, że rozwój obrotu bezgotówkowego w naszym kraju jest zagrożony" - mówił, dodając, że główną barierą dla rozwoju są koszty akceptacji kart płatniczych - głównie opłata prowizyjna, pobierana przez banki - wystawców kart, tzw. interchange fee.
Z zaprezentowanych danych NBP i EBC wynika, że opłata interchange dla kart debetowych w Polsce jest najwyższa w UE. W przypadku kart Visa wynosi 1,60 proc. wartości transakcji, podczas gdy średnia unijna to 0,72 proc., a najniższa wynosi 0,19 proc. W przypadku kart Mastercard te wartości to odpowiednio: 1,64, 0,77 i 0,23 proc.
Z danych fundacji wynika, że po doliczeniu innych kosztów, jak np. prowizji agenta rozliczeniowego, prowizja, jaką płaci punkt handlowy za transakcję bezgotówkową, to 1,7-4,0 proc. jej wartości.
Prezes Hoteli DaSilva Witold Ignatowski mówił, że opłaty za transakcje kartami w Polsce nie zmieniły się praktycznie od czasów, gdy nie było jeszcze terminali elektronicznych, a w użyciu były ręcznie wypisywane formularze. "Dzisiaj to robią komputery, ale opłaty pozostały wysokie" - stwierdził.
Jednym ze skutków takiego stanu - według FROB - jest stosunkowo nieduża liczba punktów handlowych, akceptujących karty płatnicze. "W Polsce jest ok. 170 tys. akceptantów i 250 tys. terminali płatniczych" - mówił Perz.
Podkreślał, że z danych NBP i EBC wynika, iż pod względem liczby terminali płatniczych na milion mieszkańców w UE za Polską jest tylko Rumunia. Wskaźnik w Polsce wynosi niecałe 6600, podczas gdy średnia UE przekracza 15,5 tys.
Perz podkreślał też, że jednak Polacy chętnie płacą kartami płatniczymi, świadczy o tym przyrost transakcji w latach 2003-2010 o 550 proc., podczas gdy liczba punktów akceptujących karty wzrosła tylko o 175 proc. Kolejnym dowodem ma być liczba transakcji na jeden terminal, która jest bliska średniej unijnej (3,6 tys.) i wynosi prawie 3,3 tys.
Najniższy wskaźnik - 150 - ma Grecja, co - jak podkreślali uczestnicy konferencji - pokazuje skalę nierejestrowanego obrotu w tym kraju, co w konsekwencji też miało udział w jego kłopotach budżetowych. Perz zauważył, że transakcje bezgotówkowe są rejestrowane, a to oznacza rejestrację obrotów i utrudnia ich zaniżanie. Poprzez upowszechnienie obrotu bezgotówkowego zmniejsza się szara strefa i zyskuje fiskus - wskazał.
"Musimy uświadomić akceptantom, że jeśli będzie ich bardzo dużo, to my jako reprezentująca ich organizacja będziemy mieli możliwości wywierania nacisku, negocjowania z bankami i organizacjami kartowymi lepszych warunków. Musimy mieć też pomysły, co zrobić, jeśli nie uda się dojść do porozumienia w drodze dialogu. Jeżeli to się nie powiedzie, trzeba będzie spróbować zmienić prawo" - mówił Perz.
Prezes fundacji poinformował też, że kwestią kosztów obrotu bezgotówkowego zajął się NBP. Fundacja została zaproszona do grupy roboczej jako przedstawiciel akceptantów, głównie z sektora małych i średnich przedsiębiorstw (MSP), a NBP w najbliższych dniach poinformuje o szczegółach tej inicjatywy - dodał Perz.(PAP)
wkr/ je/ gma/
