Wiele osób rannych, w tym dwie ciężko, oraz zniszczone domy, samochody i mosty - to wstępny bilans silnego trzęsienia ziemi, które w sobotę nad ranem (czasu miejscowego) nawiedziło nowozelandzką Wyspę Południową.
Pierwsze wstrząsy miały siłę 7,1 stopnia Richtera, kolejne były już słabsze: od 3,9 do 5,2 stopnia. Najbardziej dotknięte nimi zostało miasto Christchurch na Wyspie Południowej, drugie co do wielkości miasto Nowej Zelandii z 340 tysiącami mieszkańców.
Rannych tam zostało wielu ludzi, ale poważnie jedynie dwóch. Pozostali mają niegroźne potłuczenia, zadrapania lub złamania. Znacznie poważniejsze są straty materialne. Zniszczone lub uszkodzone są budynki, mosty i samochody. Uszkodzona została infrastruktura kolejowa. W wielu dzielnicach nie ma prądu i bieżącej wody. Nie działają telefony komórkowe. Ewakuowano miejscowy port lotniczy. "Cały terminal zaczął się chwiać" - powiedział pewien mężczyzna, który przeżył wstrząsy na lotnisku.
W mieście dochodzi do plądrowania sklepów, domów i mieszkań. Na szczęście nie ma zagrożenia tsunami. Z obawy przed kolejnym wstrząsami wielu ludzi koczuje na ulicach. Władze w wprowadziły w mieście stan wyjątkowy, a policja zablokowała dostęp do centrum Christchurch. (PAP)
sp/
6984993 6985282