*(dochodzi stanowisko polskiego Ministerstwa Środowiska)
*
29.8.Moskwa (PAP) - Po tym, gdy Petersburg sprawił sobie nowoczesną oczyszczalnię ścieków, mało zaszczytny tytuł głównego "brudasa" nad Bałtykiem przeszedł od Rosji do Polski - piszą we wtorek "Nowyje Izwiestija". Polskie Ministerstwo Środowiska nie zgadza się z doniesieniami gazety.
Dziennik relacjonuje niedawną konferencję poświęconą problemom ekologii w regionie Morza Bałtyckiego w Visby, na Gotlandii (Szwecja).
"Jeśli polskie rolnictwo nie przestawi się na ekologiczne tory, Polska zabije Bałtyk!" - cytuje rosyjska gazeta opinię Lasse Gustavssona z międzynarodowej organizacji ekologicznej WWF.
Jak poinformował PAP rzecznik prasowy ministra środowiska Sławomir Mazurek, Polska prowadzi politykę sprzyjającą minimalizacji wpływu naszej gospodarki na jakość wód Bałtyku. "W tym świetle przedstawione w artykule +Nowych Izwiestii+ sformułowania nie pokrywają się z rzeczywistością" - napisał rzecznik w przesłanym PAP komunikacie.
"Nowyje Izwiestija" przytaczają dane WWF, z których wynika, że Polska zrzuca do Bałtyku 25 proc. wszystkich trafiających tam substancji zawierających azot i 37 proc. zawierających fosfor. "Rosja ze swoimi - odpowiednio - 11 i 13 proc. zajmuje czwarte miejsce, ustępując Polsce, Szwecji i Finlandii" - zaznacza dziennik.
"Polska stanowi główne zagrożenie dla Bałtyku również dlatego, że po przystąpieniu do Unii Europejskiej w 2004 roku gwałtownie zwiększa zużycie nawozów azotowych i fosforowych" - konstatują "Nowyje Izwiestija".
Gazeta podkreśla, że Morzu Bałtyckiemu grozi "pełnowymiarowa katastrofa ekologiczna". "Jak ostrzegają biolodzy, jeśli nie wdroży się kompleksowego programu oczyszczania wód bałtyckich, to w najbliższych latach Bałtyk można będzie przemianować na Morze Martwe" - zauważają "Nowyje Izwiestija".
"Państwa regionu bałtyckiego powinny jak najszybciej zredukować zrzucanie do morza substancji azotowych i fosforowych, które stanowią pożywkę dla trujących sinic" - wskazuje gazeta.
Rzecznik ministra środowiska podkreślił, że sugestie, jakoby polskie rolnictwo musiało przestawiać się na ekologiczne tory, jest w sposób oczywisty nietrafne. Przypomniał, że dzięki ekstensywnej uprawie polska żywność cieszy się popularnością nie tylko w Polsce, ale i zdobywa bardzo wymagające zachodnie rynki.
"Polska wypełniając zadania wynikające z programów działania Konwencji Helsińskiej w swoich działaniach zmierza do uporządkowania gospodarki wodno-ściekowej i oddziaływania wielkoprzemysłowego - dla zmniejszenia uciążliwości ekologicznej naszego państwa dla Bałtyku" - napisał Mazurek.
Problemy te omawiała 16-18 maja w Sopocie grupa robocza HELCOM LAND z udziałem wszystkich krajów - stron Konwencji, w tym Rosji.
Mazurek przypomniał, że w trakcie dyskusji strona polska przedstawiła dokumenty i informacje dotyczące: propozycji likwidacji zakładów metalurgicznych Duo-Stal i koksowni Przyjaźń w związku z ograniczeniem przez te zakłady wpływu na środowisko; zagadnień związanych z funkcjonowaniem przemysłowych ferm tuczu trzody chlewnej. Restrykcjami objęto 100 ferm.
Przypomniał, że fermy, które mają ponad 2000 sztuk trzody chlewnej lub ponad 750 macior mają obowiązek opracowania planów nawożenia i zagospodarowania co najmniej 70 proc. powstającego nawozu naturalnego. Plany te są opiniowane (i corocznie uaktualniane i akceptowane) przez regionalne stacje chemiczno-rolnicze. Plan jest akceptowany pod warunkiem, że roczna dawka nawozu naturalnego nie przekracza ilości zawierającej 170 kg azotu na hektar.(PAP)
mal/ kaw/ mc/ kaj/