*Wojna w Afganistanie i możliwość jej wcześniejszego zakończenia, kryzys w Syrii i konflikt z Iranem były najważniejszymi tematami rozmów prezydenta Baracka Obamy z brytyjskim premierem Davidem Cameronem w środę w Białym Domu. *
Na wspólnej konferencji prasowej po spotkaniu obaj przywódcy apelowali do opinii publicznej o cierpliwość wobec operacji NATO w Afganistanie.
Obama powiedział, że już w połowie 2013 roku misja ta może zmienić charakter - z operacji bojowej w misję wsparcia rządowych sił afgańskich w ich walce z talibami.
Chociaż prezydent podkreślił jednocześnie, że USA nie przyspieszają wycofania swych wojsk z Afganistanu w stosunku do ustalonego harmonogramu, to zdaniem niektórych komentatorów oświadczenie o zmianie charakteru misji może sugerować zamiar szybszej redukcji wojsk.
Obama powiedział, że liczy wciąż na działanie sankcji i dyplomacji w rozwiązaniu konfliktu z Iranem na tle jego planów zbrojeń nuklearnych, chociaż ostrzegł, że czas ucieka.
"Sankcje będą dotkliwe, będą coraz mocniej godziły w gospodarkę irańską" - powiedział, przypominając, że istnieje możliwość rozmów z Iranem. Przyznał jednak, że "nie ma gwarancji, iż Iran przyjmie nasze oferty".
Podkreślił, że USA i ich sojusznicy liczą na dyplomatyczne rozwiązanie, ale - dodał - "okazja do takiego dyplomatycznego rozwiązania się kurczy".
Oświadczenia Camerona na temat Iranu wskazywały, że między USA a Wielką Brytanią nie ma rozbieżności w tej sprawie.
Zapytany o Syrię, Cameron dał do zrozumienia, że nie opowiada się za zbrojną interwencją w tym kraju, która zdaniem części komentatorów mogłaby pomóc powstańcom.
"Kładziemy w Syrii nacisk na ułatwienie transformacji (w domyśle: zmianę reżimu - PAP), ale nie na podsycanie rewolucji" - powiedział premier.
Obama przypomniał znane argumenty USA przeciw interwencji, przede wszystkim brak mandatu ONZ.
"Libia była wyjątkowym przypadkiem, mieliśmy tam wyraźny międzynarodowy mandat, jasny plan" - powiedział.
Dodał, że państwa zachodnie nadal "będą przekonywały Rosję, że w jej interesie jest pomóc nam" w Syrii.
Spotkanie Obama-Cameron rozpoczęło się w środę od podkreślania przyjaźni i trwałości sojuszu między USA a Wielką Brytanią.
W czasie ceremonii powitalnej przed Białym Domem Cameron powiedział, że oba kraje "łączy duchowe pokrewieństwo" i przypomniał wspólną walkę z Hitlerem w czasie II wojny światowej.
Obama żartobliwie przypomniał wojnę między USA a Wielką Brytanią w 1812 roku, kiedy wojska brytyjskie spaliły Biały Dom. "Rzeczywiście spaliliście to kompletnie, ale to już przeszłość" - powiedział.
Oświadczył następnie, że oba kraje łączy wspólnota wyznawanych wartości.
"Wierzymy w godność wszystkich ludzkich istot. Jesteśmy zjednoczeni w popieraniu rozwoju narodów i pomocy dla nich, by wydobywały się z ubóstwa" - powiedział.
Wizyta premiera Camerona w USA, rozpoczęta we wtorek wieczorem od wspólnej podróży na mecz koszykówki do Dayton w stanie Ohio, ma rozproszyć wątpliwości co do siły tradycyjnego sojuszu amerykańsko-brytyjskiego.
Cameron był pierwszym przywódcą obcego kraju, który odbył podróż wraz z prezydentem USA na pokładzie prezydenckiego samolotu Air Force One.
W środę rano obaj politycy rozpoczęli rozmowy w Białym Domu. Ich tematyka - jak informowała wcześniej administracja - obraca się wokół wojny w Afganistanie, sytuacji w Syrii i konfliktu z Iranem na tle nuklearnych ambicji tego kraju.
Obama uchodzi w Wielkiej Brytanii, zwłaszcza w rządzących obecnie kręgach konserwatywnych, za "najbardziej antybrytyjskiego" prezydenta USA w ostatnich dekadach.
Do opinii takiej przyczyniło się wiele wypowiedzi i posunięć politycznych prezydenta. Jego administracja poparła stanowisko Argentyny w jej sporze z Londynem o Falklandy. Obama powiedział, że "największym przyjacielem i sojusznikiem" USA w Europie jest Francja, co ubodło Brytyjczyków. Na początku swej prezydentury usunął z Pokoju Owalnego w Białym Domu popiersie Winstona Churchilla.
Brytyjską dumę uraziły także takie gafy Obamy, jak nazwanie ambasady Zjednoczonego Królestwa w Teheranie "ambasadą angielską" zamiast brytyjską.
Z Waszyngtonu Tomasz Zalewski (PAP)
tzal/ mmp/ kar/