Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Ochroniarze łódzkich juwenaliów nadal mogą świadczyć swoje usługi

0
Podziel się:

20.3.Warszawa (PAP) - Ryszard Klat, którego firma zabezpieczała
juwenalia w Łodzi w 2004 r., kiedy policja pomyłkowo zastrzeliła
dwie osoby, może nadal świadczyć usługi ochroniarskie -
zadecydował w poniedziałek Wojewódzki Sąd Administracyjny w
Warszawie. Sąd uchylił decyzję Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i
Administracji, które odebrało Klatowi koncesję po tragicznych
wydarzeniach podczas juwenaliów.

*20.3.Warszawa (PAP) - Ryszard Klat, którego firma zabezpieczała juwenalia w Łodzi w 2004 r., kiedy policja pomyłkowo zastrzeliła dwie osoby, może nadal świadczyć usługi ochroniarskie - zadecydował w poniedziałek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie. Sąd uchylił decyzję Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji, które odebrało Klatowi koncesję po tragicznych wydarzeniach podczas juwenaliów. *

Resort zarzucał Klatowi, że nieprawidłowo zabezpieczył imprezę oraz naraził zdrowie i życie jej uczestników. Dodatkowym powodem cofnięcia koncesji były - według MSWiA - nieprawidłowości w dokumentacji firmy,

Klat zaskarżył decyzję ministra do sądu. Jego pełnomocnicy argumentowali, iż resort uczynił z niego "kozła ofiarnego", a winę za śmierć dwójki młodych osób ponosi wyłącznie policja.

Sędzia Andrzej Wieczorek powiedział w poniedziałek w uzasadnieniu wyroku, że według umowy z organizatorem juwenaliów firma Klata nie zabezpieczała całej imprezy lecz jedynie "pewne jej punkty i obiekty". Dodał, ze dokumentacja firmy prowadzona była zgodnie z prawem.

"Jest sprawiedliwość w tym kraju" - powiedział PAP Klat po ogłoszeniu wyroku. "Ministerstwo chciało bym ja i moi pracownicy odpowiadali za błędy policji. Na szczęście sąd jest praworządny" - dodał.

Reprezentujący resort mec. Piotr Krzysztof Rał zapowiedział, że złoży kasację od wyroku do Naczelnego Sądu Administracyjnego. "W żaden sposób nie zgadzam się z uzasadnieniem wyroku" - powiedział PAP.

W maju 2004 roku w trakcie juwenaliów na osiedlu studenckim Uniwersytetu Łódzkiego grupa chuliganów wywołała zamieszki. Napastnicy obrzucili policjantów m.in. butelkami i kamieniami. Interweniujący policjanci, w wyniku pomyłki, oprócz gumowych kul użyli sześciu sztuk ostrej amunicji typu breneka. Dwie postrzelone przez nich osoby - 23-letnia Monika i 19-letni Damian - zmarły. Kilkadziesiąt osób odniosło lżejsze obrażenia, uszkodzonych zostało 10 radiowozów.

Po zamieszkach zatrzymano ponad 20 osób, w tym dwoje nieletnich. Jedenaście osób w wieku od 19 do 27 lat prokuratura oskarżyła o udział w zbiegowisku; siedem z nich odpowie też za czynną napaść na policjantów, jedna - za znieważenie funkcjonariusza, a trzy - za kradzież beczki piwa. Większość z nich złożyła wnioski o dobrowolne poddanie się karze i wymierzenie im od 10 miesięcy do 2 lat więzienia w zawieszeniu oraz kar grzywny. Prokuratura umorzyła natomiast śledztwo przeciwko 15 innym osobom podejrzanym o udział w zamieszkach.

Po wydarzeniach na osiedlu studenckim stanowiska stracili m.in. komendant wojewódzki i miejski policji w Łodzi. Specjalny zespół powołany przez nowego szefa łódzkiej policji uznał, że policja popełniła poważne błędy na etapie planowania zabezpieczenia juwenaliów - m.in. funkcjonariuszy było zbyt mało i byli niedostatecznie wyposażeni, a dowodzący akcją nie miał doświadczenia. Policja wypłaciła rodzinom zastrzelonych osób odszkodowania w wysokości około 230 i 200 tys. zł. (PAP)

dnt/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)