Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Odroczono sprawę kobiet, z których jedna urodziła dziecko dla drugiej

0
Podziel się:

Do kwietnia łódzki sąd odroczył w poniedziałek termin posiedzenia ws. dwóch
kobiet, z których jedna urodziła dziecko dla drugiej. Obie umówiły się, że biologiczna matka będzie
podawać się za koleżankę, do której miało trafić dziecko.

Do kwietnia łódzki sąd odroczył w poniedziałek termin posiedzenia ws. dwóch kobiet, z których jedna urodziła dziecko dla drugiej. Obie umówiły się, że biologiczna matka będzie podawać się za koleżankę, do której miało trafić dziecko.

W lutym br. prokuratura oskarżyła kobiety o "wyłudzenie poświadczenia nieprawdy w dokumentacji medycznej związanej z przebiegiem ciąży i porodem oraz posługiwanie się dokumentami tożsamości innej osoby". Ponadto biologiczna matka dziecka, 36-letnia Monika W., oskarżona została o podrobienie karty przebiegu ciąży i posługiwanie się nią w szpitalu, w którym miał miejsce poród. Obu grozi do 3 lat więzienia,

Kobiety już na etapie śledztwa przyznały się do zarzucanych im czynów. Wyjaśniły, że kierowały się dobrem dziecka. Obie złożyły wniosek o dobrowolne poddanie się karze, a prokuratura ten wniosek zaakceptowała, kierując sprawę do sądu. Kobiety chciały kar roku więzienia w zawieszeniu na trzy lata.

W poniedziałek sąd miał zająć się wnioskiem, ale ze względów formalnych odroczył posiedzenie do 7 kwietnia. Oskarżonych nie było w sali.

Obecna na posiedzeniu obrońca Anny W. (to kobieta, dla której koleżanka miała urodzić dziecko) powiedziała w rozmowie z dziennikarzami, iż żałuje, że jej klientki nie było w sądzie. Jak dodała, będzie namawiała ją do wycofania się z dobrowolnego poddania się karze, bo chce, aby rozpoczął się proces. Wtedy będzie wnioskowała o umorzenie postępowania ze względu na małą szkodliwość społeczną czynu.

Zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa złożył na początku listopada ub. roku szpital im. Rydygiera w Łodzi, gdzie odbył się poród. Jak ustalono, Monika W., matka trójki dzieci, zgłaszając się do lekarza w celu wyrobienia karty ciążowej podała dane swojej o rok starszej koleżanki. To samo robiła podczas kolejnych wizyt lekarskich, a także w szpitalu. W obu przypadkach posługiwała się dowodem osobistym bądź legitymacją rencisty swojej koleżanki.

Sprawa wyszła na jaw, bo lekarze ze szpitala nabrali wątpliwości co do tożsamości matki. Stwierdzono, że to kolejny poród kobiety, a rzekoma matka miała rodzić po raz pierwszy. Nie miała także przy sobie dokumentów ze zdjęciem.

Okazało się, że kobiety umówiły się na początku ciąży, iż biologiczna matka będzie podawać się za swoją koleżankę, do której miało trafić dziecko. Monika W. nie chciała podjąć się wychowywania kolejnego dziecka; chciała doprowadzić do sytuacji, w wyniku której w sensie prawnym matką dziecka stanie się jej o rok starsza koleżanka - Anna W.

Anna W. dała Monice swój dowód osobisty, którym Monika posłużyła się podczas pierwszej wizyty u lekarza. Następnie również w szpitalu miała dokument koleżanki, ale już bez zdjęcia. Anna W. finansowała wizyty lekarskie; płaciła za leki i witaminy w okresie ciąży Moniki.

W pierwszych dniach stycznia sąd postanowił o odebraniu Monice W. praw rodzicielskich do urodzonego przez nią dziecka.

Zanim akt oskarżenia trafił do sądu, zarówno matka dziecka, jak i jej koleżanka poddane zostały badaniom przez biegłych psychiatrów i psychologa, którzy ocenili, że są poczytalne. (PAP)

jaw/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)