Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Odroczony wyrok ws. gospodarstwa późnego przesiedleńcy

0
Podziel się:

Do 21 października Sąd Okręgowy w Olsztynie odroczył w czwartek wyrok w
sprawie gospodarstwa późnego przesiedleńcy w Kanigowie koło Nidzicy (Warmińsko-mazurskie).

Do 21 października Sąd Okręgowy w Olsztynie odroczył w czwartek wyrok w sprawie gospodarstwa późnego przesiedleńcy w Kanigowie koło Nidzicy (Warmińsko-mazurskie).

Sąd rozpatrzył apelację od wyroku Sądu Rejonowego w Nidzicy, który orzekł, że gospodarstwo przeszło na własność Kazimierza Smolińskiego mieszkającego w nim od 26 lat. Zgodnie z orzeczeniem sądu nidzickiego Smoliński przejął w dobrej wierze gospodarstwo, które opuścili Lukaschewscy, wyjeżdżając na stałe do Niemiec.

Z tym wyrokiem nie zgodził się pełnomocnik spadkobiercy dawnego właściciela Heinricha Lukaschewskiego, mecenas Andrzej Jemielita. Według niego najpoważniejszy zarzut wobec wyroku dotyczy dobrej wiary, którą przyjął sąd w Nidzicy.

"Materiał dowodowy nie daje podstaw do tego, aby stwierdzić, jak to uczynił sąd, że Smolińscy, przejmując nieruchomość, mieli usprawiedliwione przekonanie, iż gospodarstwo jest niczyje i przysługiwać im będzie prawo do władania jako właścicielowi"- podkreślił mecenas Jemielita.

Przed Sądem Okręgowym w Olsztynie powiedział, że jego zdaniem sąd w Nidzicy źle ocenił dowody w sprawie. "Niestety nie możemy przesłuchać Józefa Smolińskiego (ojca Kazimierza - PAP), bo już nie żyje, ale Kazimierz Smoliński relacjonował, że jego ojciec po otrzymaniu nieruchomości chciał uregulować sprawy własności, bo chodził do gminy i dopytywał, kiedy gmina na niego przepisze gospodarstwo"- dodał mecenas Jemielita. To właśnie w jego opinii świadczyło, że nie można mówić o tym, iż nabycie nieruchomości nastąpiło w dobrej wierze.

O oddalenie apelacji i utrzymanie wyroku nidzickiego sądu wniósł pełnomocnik Kazimierza Smolińskiego.

Zwrotu gospodarstwa żąda spadkobierca dawnych właścicieli. 26 lat temu, gdy rodzina Lukaschewskich opuściła nieruchomość, wyjeżdżając do Niemiec, zamieszkała w niej rodzina Smolińskich. Gdy spadkobiercy Lukaschewskich zażądali od Smolińskiego wydania gospodarstwa, ten złożył wniosek do sądu o zasiedzenie. Nabycie nieruchomości w dobrej wierze następuje po 20 latach, w złej wierze - po 30 latach.

Sędzia Elżbieta Gembicka, uzasadniając wyrok w nidzickim sądzie, powiedziała, że Smoliński nabył nieruchomość w dobrej wierze, a decydująca dla uznania tego faktu jest chwila zasiedzenia.

"Smolińscy, gdy wprowadzali się 18 lutego 1983 roku do Kanigowa, mieli świadomość, że Lukaschewscy chcą wyjechać do Niemiec. Lukaschewscy ten zamiar demonstrowali, wyprzedawali inwentarz, chodzili do gminy żegnać się" - mówiła wówczas sędzia.

W opinii sądu Smolińscy mieli wówczas świadomość, że gospodarstwo - choć nadal faktycznie należy do Lukaschewskich - było jednak przez nich opuszczane. "Smolińscy nie weszli do gospodarstwa nielegalnie. Państwo ich zapewniało, że mogą tam wejść i spokojnie mieszkać" - podkreśliła sędzia Gembicka.

W opinii sądu Smolińscy płacili podatki i remontowali nieruchomość jak właściciele. "O tym, że czuli się i byli gospodarzami, świadczy to, że najpierw wyremontowali budynek gospodarski dla zwierząt, a następnie dom" - mówiła sędzia.

Lukaschewscy w lutym 1983 roku wyjechali z Kanigowa do Niemiec jako tak zwani późni przesiedleńcy. Przed wyjazdem część majątku sprzedali, ale gospodarstwo pozostawili. Według Smolińskich nieruchomość przekazał im urzędnik, wręczając klucze. Jednak nie dopełniono formalności, nie wpisano Smolińskich jako nowych właścicieli w księgach wieczystych. Nadal istnieje tam zapis, iż właścicielami są Lukaschewscy.

Na tej podstawie w 2003 roku Heinrich Lukaschewski rozpoczął starania o zwrot nieruchomości. Wystąpił z propozycją sprzedaży nieruchomości za 850 tys. zł. Gdy Smolińscy odmówili, argumentując to brakiem pieniędzy, otrzymali pismo z żądaniem wydania gospodarstwa.

Najgłośniejszą sprawą dotyczącą roszczeń tak zwanych późnych przesiedleńców jest sprawa Agnes Trawny. Odzyskała ona ojcowiznę - nieruchomość w Nartach koło Szczytna - na mocy wyroku Sądu Najwyższego w 2005 roku. W poprzednich instancjach sądy wydawały dla niej wyroki niekorzystne. W domu należącym do Trawny wciąż mieszkają rodziny Moskalików i Głowackich. Trawny wytoczyła im sprawę o eksmisję. Proces toczy się przed Sądem Rejonowym w Szczytnie.(PAP)

ali/ itm/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)