Zdaniem szefa SLD i klubu parlamentarnego Lewicy Wojciecha Olejniczaka do wtorkowego, ogólnopolskiego strajku nauczycieli nie musiałoby dojść, gdyby rząd prowadził dialog z protestującymi.
"Przez pół roku rządu Donalda Tuska brakowało dialogu, rozmowy i doszło do największego protestu, strajku w ostatnich latach" - powiedział Olejniczak na wtorkowej konferencji prasowej.
We wtorek w całym kraju strajkują pracownicy oświaty, nie pracuje wiele szkół i przedszkoli; według szacunków ZNP, lekcje nie odbywają się w 20 tys. spośród 30 tys. szkół.
Lider SLD przypomniał, że jego klub złożył na początku tego roku w Sejmie projekt nowelizacji Karty Nauczyciela, który zakłada wzrost płac nauczycieli o 50 procent do 2010 roku.
"Nie musiało dojść do tego strajku, gdyby - po pierwsze - był dialog, po drugie - jasna i czytelna deklaracja, poparcie dla naszej ustawy, która powinna dawno zostać w Sejmie przyjęta" - stwierdził przewodniczący klubu Lewicy.
Jak dodał, nauczyciele protestują również przeciwko nieumieszczeniu ich na liście zawodów, którym przysługuje przejście na wcześniejszą emeryturę.
"Opowiadamy się jednoznacznie za tym, aby rząd wprowadzał, a następnie parlament - w postaci ustawy przeprowadzał - rozwiązania, które gwarantują nauczycielom możliwość przejścia na wcześniejszą emeryturę, ale też umożliwiają dalszą pracę, jeżeli taki wiek wcześniej zostanie osiągnięty" - podkreślił lider Lewicy.
"Rząd nie prowadzi dialogu, proponuje złe rozwiązania, w pełni popieramy stanowisko polskich nauczycieli, Związku Nauczycielstwa Polskiego i domagamy się jak najszybszego postępowania z naszym projektem ustawy, która rozwiązuje te wszystkie problemy" - dodał Olejniczak.
Przewodniczący OPZZ Jan Guz zapewnił, że we wtorkowym strajku nauczycieli uczestniczy też jego związek, a popierają go również inne grupy zawodowe.
"Problem emerytur pomostowych, emerytur dla osób pracujących w warunkach szczególnych, o szczególnym charakterze, to problem wielu branż. Popierają go górnicy, stoczniowcy" - powiedział Guz.
Dodał, że OPZZ domaga się zaniechania prac nad projektem ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, który m.in. zmienia zapisy tzw. ustawy kominowej regulującej wynagrodzenia prezesów i członków zarządów spółek z udziałem SP.
"Nie można zwiększać wynagrodzenia w nieskończoność, tylko części osób zatrudnionych" - podkreślił Guz.
Zgodnie z przyjętym przez rząd, pod koniec kwietnia, projektem ustawy o komercjalizacji i prywatyzacji, wynagrodzenia członków zarządów i członków rad nadzorczych m.in. spółek z większościowym udziałem Skarbu Państwa będą uzależnione od wyników ekonomiczno- finansowych osiąganych przez spółki.
Projekt krytykują politycy Lewicy, według których, skoro w radach nadzorczych tych spółek większość ma skarb państwa, to o wynagrodzeniu ich pracowników będzie de facto decydował minister skarbu. (PAP)
mkr/ la/ jbr/