Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Oleszczuk: projekt Gosiewskiego był wbrew interesom budżetu

0
Podziel się:

Były dyrektor departamentu gier resortu finansów Marek Oleszczuk uważa, że
projekt nowelizacji ustawy hazardowej, który obniżał podatki od wideoloterii, powstał wbrew
interesom budżetu państwa, a w interesie zagranicznego operatora wideoloterii.

Były dyrektor departamentu gier resortu finansów Marek Oleszczuk uważa, że projekt nowelizacji ustawy hazardowej, który obniżał podatki od wideoloterii, powstał wbrew interesom budżetu państwa, a w interesie zagranicznego operatora wideoloterii.

Były wicepremier Przemysław Gosiewski, który przekazał ten projekt do ministerstwa finansów, twierdzi, że celem PiS w okresie rządów tej partii było zwiększenie dochodu budżetu państwa z gier hazardowych albo Totalizatora Sportowego, który jest spółką Skarbu Państwa.

Chodzi o projekt zmian w tzw. ustawie hazardowej, który w lipcu 2006 r. ówczesny wicepremier Przemysław Gosiewski przekazał do zaopiniowania ówczesnemu ministrowi finansów Stanisławowi Kluzie. Znalazły się w nim m.in. propozycje korzystne dla potencjalnych organizatorów wideoloterii: zmniejszenie podatku od tych gier z 45 proc. do 30 proc., a także zniesienie 10-proc. dopłat.

Oleszczuk w departamencie pracował w latach 1995-2006 (w latach 1995-2000 był w nim wicedyrektorem, a w latach 2000-2006 dyrektorem). "W departamencie kierowanym przez mnie taki projekt nie miał prawa powstać. Był to projekt przeciw interesom budżetu państwa, a w interesie zagranicznego operatora wideoloterii" - powiedział PAP.

Oleszczuk zwrócił uwagę, że w dokumencie wprowadzono obniżkę stawki podatkowej z 45 do 30 proc. od wideoloterii i zniesiono dopłaty od wideoloterii, ale w odniesieniu do wszystkich innych segmentów rynku gier wprowadzono 10 proc. dopłaty. "To oznacza, że w efekcie wejścia w życie tej zmiany, większość rynku gier zaczęłaby upadać i powstałaby wolna przestrzeń biznesowa dla wideoloterii. Pojawiłby się popyt na tę formę hazardu" - wyjaśnił. Dodał, że dla budżetu państwa miałoby to również negatywne skutki.

W jego opinii wejście w życie projektu odbiłoby się negatywnie także na funkcjonowaniu Totalizatora Sportowego, który był wtedy sceptyczny wobec wideoloterii. "Powstał biznesplan, zgodnie z którym uruchomienie wideoloterii kosztowałoby spółkę ok. 3 - 3,5 mld zł i przez kolejne 8 lat inwestycja nie przynosiłaby zysków. Oferta przy tym była bardzo korzystna dla zagranicznego operatora wideoloterii - zarobiłby na dostawie oprogramowania i terminali, ale także na obsłudze systemu. To on byłby beneficjentem inwestycji" - powiedział. Zgodnie z umową z 2001 r. z Totalizatorem Sportowym, operatorem wideoloterii zostałby GTech.

Oleszczuk dodał, że nic nie wiedział o tym, że w 2006 r., albo jeszcze wcześniej ktoś tworzy projekt nowelizacji ustawy hazardowej i dowiedział się o nim z doniesień medialnych. "To mnie w tej sprawie najbardziej zastanawia. Nie mam takiej pewności, ale wątpię, żeby powstał on wtedy w innym departamencie resortu finansów. Komisja powinna odpowiedzieć na pytanie o to, kto go napisał, kiedy i w jakim celu" - powiedział.

Przypomniał też, że departament gier losowych MF został rozwiązany zarządzeniem prezesa Rady Ministrów z kwietnia 2006 r. "Z krótkim terminem wejścia tego zarządzenia w życie" - podkreślił. "Na początku maja departamentu w MF już nie było. W związku z likwidacją rozwiązano ze mną też umowę o pracę" - dodał.

Jak zaznaczył, dziwi go zapis notatki autorstwa Gosiewskiego z lipca 2006 r., w którym mówi się o "uwikłaniu" w hazard jednostki, którą kierował. "To jest o tyle dziwne, że departamentu w lipcu - gdy powstała notatka - już nie było. Departament, który zajmuje się grami, z natury rzeczy jest uwikłany w hazard. Tyle, że w tej notatce słowo to ma wydźwięk pejoratywny" - powiedział.

Chodzi o ujawnioną w zeszłym tygodniu notatkę z 2006 roku, w której znalazła się informacja, że projekt zmian ustawy hazardowej przynieśli do Gosiewskiego wiceszef klubu PiS Krzysztof Jurgiel i p.o. zastępcy dyrektora Departamentu Służby Celnej Anna Cendrowska. Podczas spotkania padł argument, że projekt powinien pójść drogą klubową, bo departament w MF, który by się nim zajmował (ten, którym kierował Oleszczuk) miał być "uwikłany".

Oleszczuk wyjaśnił, że uprawnienia zlikwidowanego departamentu zostały przekazane departamentowi służby celnej, a Anna Cendrowska została w nim wicedyrektorem. "Zaczęła ona nadzorować w nim kwestie związane z grami" - zaznaczył.

"Czytając tą notatkę wydaje się, że jej autor nie liczył się z tym, że ona kiedykolwiek zostanie upubliczniona. Pytaniem jest to, dlaczego projekt miał mieć uproszczoną drogą legislacyjną - pomijając konsultacje wewnątrzresortowe i pomiędzyresortowe. W ramach tych konsultacji mogłyby się pojawić pytania, kto jest autorem tego projektu, jakie są jego cele i skutki finansowe" - powiedział.

Przewodniczący klubu PiS Przemysław Gosiewski pytany w poniedziałek na konferencji prasowej w Kielcach czy zna autorów tego projektu odpowiedział, że wszystkie wyjaśnienia złoży przed komisja śledczą. "Byłoby z mojej strony niezręcznością gdybym teraz, kiedy wiem, że mam być zaproszony przed komisję śledczą dyskutował z nią poprzez media" - argumentował.

Poseł podkreślił, że celem PiS było zwiększenie dochodu budżetu państwa z gier hazardowych i zostało to w dużej części zrealizowane przez podniesienie podatków od automatów ze 125 do 180 euro. "Wszystkie projekty, także ten zakładał albo zwiększenie dochodów państwa albo Totalizatora Sportowego, który - jako spółka państwowa - pokrywa choćby koszty związane z budową infrastruktury sportowej" - mówił Gosiewski.

Jak stwierdził, PiS zależało na zwiększeniu dochodów państwa, szczególnie w kontekście takich wydarzeń jak Euro 2012, czy planu budowy boisk wielofunkcyjnych i Narodowego Centrum Sportu. "Uważaliśmy ze doskonałym źródłem pozyskania tych środków jest większe obciążenie branży hazardowej" - mówił.

"Notatka przedstawiona (podczas posiedzenie komisji śledczej - PAP) przez ministra Michała Boniego pokazuje tylko tyle, że podjęliśmy wszystkie działania, które powinien podjąć urzędnik państwowy - mówię w kontekście moim i ówczesnego premiera, Jarosława Kaczyńskiego" - uważa Gosiewski.

"Mogę tylko powiedzieć, że działaliśmy na rzecz zwiększenia dochodów budżetu i spółek skarbu państwa. Chcieliśmy obarczyć branżę hazardową większymi kosztami, podjęliśmy wszystkie działania, które w tym zakresie są wymagane przez prawo wówczas, kiedy uzyskiwaliśmy wiedzę o nieprawidłowościach" - twierdzi polityk PiS.

"Dzisiaj z opisu, który przedstawił też minister Boni wiemy, że te rozwiązania były korzystne dla Totalizatora Sportowego" - oświadczył Gosiewski.

O sprawie nie chciał rozmawiać Krzysztof Jurgiel. "Nie mam nic więcej do powiedzenia, co jest w notatce. Resztę powiem na komisji śledczej" - podkreślił w rozmowie z PAP. Nie odpowiedział również, kto był autorem projektu, który trafił m.in. za jego pośrednictwem do Gosiewskiego.

Na pytania PAP dotyczące projektu ustawy hazardowej nie chciała również odpowiadać Anna Cendrowska. "Niezaprzeczalnie nazwisko Pani Anny Cendrowskiej pojawia się w kontekście prac legislacyjnych dot. ustawy o grach losowych, co jednak nie oznacza, że pani Anna Cendrowska jest osobą upoważnioną do odpowiadania na wszystkie pytania mediów dotyczące tego obszaru. Tym bardziej, że w interesującym (...) czasie nie zajmowała stanowiska wysokiego szczebla rządowego" - poinformowała PAP rzeczniczka resortu finansów Magdalena Kobos.

"Wobec powyższego, pani Anna Cendrowska przedstawi wszystkie informacje przed uprawnionym do tego gremium, działającym na podstawie ustawy o komisji śledczej" - dodała.

Ostatecznie zmiany proponowane w projekcie nie weszły w życie. Najpierw się z nich wycofano, a w trakcie przygotowywania nowej wersji noweli rozpisano przedterminowe wybory, w których PiS straciło władzę.(PAP)

luo/ stk/ pat/ban/ mow/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)