Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Olsztyn: Przerwane posiedzenie sądu w sprawie linczu we Włodowie

0
Podziel się:

Kolejna rozprawa w procesie dotyczącym linczu
we Włodowie (Warmińsko-Mazurskie) została przerwana. Zeznający w
środę kluczowy świadek, Piotr K. nie potrafił przypomnieć sobie
większości zdarzeń. Nie umiał też jednoznacznie potwierdzić lub
zaprzeczyć opisowi wydarzeń, jaki złożył dzień po zabójstwie
Józefa C.

Kolejna rozprawa w procesie dotyczącym linczu we Włodowie (Warmińsko-Mazurskie) została przerwana. Zeznający w środę kluczowy świadek, Piotr K. nie potrafił przypomnieć sobie większości zdarzeń. Nie umiał też jednoznacznie potwierdzić lub zaprzeczyć opisowi wydarzeń, jaki złożył dzień po zabójstwie Józefa C.

Sąd zdecydował, że przesłuchanie Piotra K. będzie kontynuowane 10 i 11 kwietnia w obecności psychologa, który ma potem wydać opinię na temat świadka i jego zeznań.

Piotr K., który początkowo został aresztowany w związku z linczem, jako pierwszy został jednak oczyszczony z zarzutów i wyszedł z aresztu. Na brak jego związku ze śmiertelnym pobiciem recydywisty miał wskazywać m.in. stan zdrowia - uszkodzone biodro uniemożliwiające pogoń za Józefem C.

W środę w sądzie na większość pytań Piotr K. odpowiadał przecząco. "Nie pamięta się" - mówił, a gdy zapytano go, jak to możliwe, odrzekł "bojący jestem, nie siedział nigdy to się boję". Po chwili dodał natomiast, że "dziś się nie boi", ale jest "zestresowany".

Piotr K. przekonywał, że nie przypomina sobie tego, co znalazło się w protokole z jego przesłuchania 2 lipca 2005 r. - następnego dnia po linczu.

Z zeznań tych wynikało, że w dniu tragedii Piotr K. zobaczył Józefa C. ok. godz. 16 biegnącego "na jego syna" Kamila z nożem, wziął więc sztachetę z płotu i wytrącił C. nóż z dłoni. Następnie ten nóż przyniesiono mu do domu, a on sam, jak zaznaczył, schował go sobie do cięcia buraków.

Około godz. 20 ujrzał samochód, z którego wysiadło czterech mężczyzn. Trzech z nich to bracia W, a czwartym był nieznany mu mężczyzna - oskarżony w procesie o udział w pobiciu Józefa C. Jak mówił wtedy, widział tych czterech mężczyzn, jak szli oni w kierunku krzaków, ale nie wiedział po co.

Piotr K. był wzywany jako świadek już na początku procesu. Nie pojawił się jednak w sądzie, a następnie dostarczył usprawiedliwienie wypisane przez lekarza pediatrę.

Do linczu doszło 1 lipca 2005 r. 60-letni recydywista terroryzował wieś wymachując maczetą i grożąc śmiercią córce swojej konkubiny oraz zranił w rękę jednego z braci W. - oskarżonych w tej sprawie o zabójstwo. Obok braci na ławie oskarżonych zasiadają jeszcze trzej inni mężczyźni - jeden o udział w pobiciu, a kolejni dwaj o znieważenie zwłok.

Martwy Józef C. został znaleziony w krzakach. Jego ciało nosiło liczne rany. Jak podkreślili biegli lekarze sądowi, tylko na głowie C. miał dziewięć ran, z których każda mogła być śmiertelna. W ocenie lekarzy, rany zostały zadane szpadlem, łopatą i maczetą.

Przed Sądem Rejonowym w Olsztynie toczy się natomiast proces dwóch policjantów z Dobrego Miasta, którzy mimo próśb mieszkańców nie wysłali do Włodowa patrolu. Proces odbywa się ponownie, po uchyleniu przez Sąd Okręgowy wyroków skazujących policjantów na kary więzienia w zawieszeniu. Andrzej J. i Bogusław S. nie przyznają się do winy. (PAP)

sos/ wkr/ rod/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)