Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Olsztyn: Różnice w zeznaniach policjantów na procesie w sprawie linczu we Włodowie

0
Podziel się:

Policjanci pełniący dyżur w komisariacie w
Dobrym Mieście (Warmińsko-Mazurskie), gdy w pobliskim Włodowie
doszło do linczu na 60-letnim recydywiście, składali w środę
zeznania przed olsztyńskim sądem okręgowym. Zdaniem obrońców
mężczyzn oskarżonych o udział w linczu, jeden z zeznających
funkcjonariuszy mógł składać fałszywe zeznania.

Policjanci pełniący dyżur w komisariacie w Dobrym Mieście (Warmińsko-Mazurskie), gdy w pobliskim Włodowie doszło do linczu na 60-letnim recydywiście, składali w środę zeznania przed olsztyńskim sądem okręgowym. Zdaniem obrońców mężczyzn oskarżonych o udział w linczu, jeden z zeznających funkcjonariuszy mógł składać fałszywe zeznania.

Dyżurny wówczas policjant - Bogusław S. podkreślił, że składane mu przez mieszkańców wsi telefoniczne zawiadomienia były - w jego ocenie - mało konkretne i nie świadczyły, że czyjeś życie jest zagrożone.

Drugi z policjantów Andrzej J., który zetknął się z oskarżonymi o lincz, gdy przyjechali osobiście do komisariatu, zeznał, że zgłoszenie nie kwalifikowało się do podjęcia interwencji.

Zdaniem obrońców, Andrzej J. w sposób zdecydowany zmienił składane wcześniej zeznania. "Z odczytanych wcześniejszych zeznań wynikało, że bracia W. mówili mu w komisariacie, że C. biegał po wsi z maczetą. Teraz policjant się tego wyparł i nie potrafił wyjaśnić, dlaczego dziś inaczej zeznawał" - powiedział PAP mecenas Maciej Osowicki.

Zeznania obu funkcjonariuszy mają istotne znaczenie dla całej sprawy linczu, gdyż to właśnie opieszałość policji mieszkańcy wsi wskazali, jako jedną z głównych przyczyn tragicznego finału wydarzeń we Włodowie.

Zeznający w środę policjanci odpowiadają za to z kolei przed Sądem Rejonowym w Olsztynie, oskarżeni o niedopełnienie obowiązków służbowych. Ich proces toczy się ponownie. Zasądzone poprzednio wobec funkcjonariuszy wyroki więzienia w zawieszeniu uchylił olsztyński sąd okręgowy. Policjanci Andrzej J. i Bogusław S. nie przyznają się do winy.

Do linczu doszło 1 lipca 2005 r. Według świadków, Józef C. biegał po wsi z maczetą i groził, że zabije jedną z mieszkanek miejscowości. Zranił też jednego z braci W.

Trzej mężczyźni (bracia W.) zostali oskarżeni w tej sprawie o zabójstwo, kolejna osoba - o udział w pobiciu, a dwie następne - o znieważenie zwłok. Wszyscy odpowiadają przed sądem z wolnej stopy. Po kilku miesiącach spędzonych w areszcie, wyszli na wolność po interwencji ministra sprawiedliwości, Zbigniewa Ziobry. (PAP)

sos/ wkr/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)