Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Olsztyńska prokuratura wyjaśni przeciek do "Rzeczpospolitej"

0
Podziel się:

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie zbada, jak doszło do przecieku fragmentów
przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka do "Rzeczpospolitej" - taką decyzję podjęła we wtorek Prokuratura
Krajowa.

Prokuratura Okręgowa w Olsztynie zbada, jak doszło do przecieku fragmentów przesłuchania Ryszarda Sobiesiaka do "Rzeczpospolitej" - taką decyzję podjęła we wtorek Prokuratura Krajowa.

Decyzję poprzedziło spotkanie Prokuratora Krajowego z Prokuratorem Apelacyjnym w Białymstoku.

Przeciek nastąpił ze śledztwa dotyczącego innego przecieku do "Rzeczpospolitej" - stenogramów z podsłuchów CBA w tzw. aferze hazardowej. Z materiałów tych wynikało, że w tej sprawie lobbowali czołowi politycy PO: ówczesny szef klubu tej partii Zbigniew Chlebowski i były minister sportu Mirosław Drzewiecki. Sobotnia "Rzeczpospolita" ujawniła fragmenty zeznań, które Sobiesiak złożył 6 stycznia. Zwróciła ona uwagę, że w kilku miejscach jego wyjaśnienia różnią się od zeznań złożonych przez polityków PO przed sejmową komisją śledczą wyjaśniającą tę aferę.

Praska prokuratura zaraz po ujawnieniu przez gazetę fragmentów przesłuchań zaprzeczyła, by miała z tym związek. Jej rzeczniczka Renata Mazur mówiła PAP, że nie było zgody prokuratora na udostępnienie i publikację tych materiałów.

Minister sprawiedliwości, prokurator generalny Krzysztof Kwiatkowski, odnosząc się do decyzji Prokuratury Krajowej oświadczył we wtorek: "Olsztyńscy prokuratorzy na pewno zweryfikują wszystkie pojawiające się od kilku dni hipotezy, także te wysuwane przez dziennikarzy. Działania olsztyńskiej prokuratury nie będą nakierowane na dziennikarzy, którzy dotarli do opublikowanych materiałów. Dziennikarze mają prawo zdobywać informacje. Olsztyńscy prokuratorzy mają za to za zadanie ustalenie kto, łamiąc tajemnicę śledztwa, materiały te dziennikarzom przekazał".

Minister dodał, że jest bardzo zaniepokojony sytuacją, "w której coraz częściej pojawiają się publicznie informacje z zeznań złożonych przez świadków w prokuraturze". "To nie jest normalna sytuacja. Nie po to obowiązuje tajemnica śledztwa, by takie sytuacje się zdarzały. I nie mówię tu tylko o zeznaniach z postępowania prowadzonego przez Prokuraturę Warszawa-Praga, ale także o innych sytuacjach. Za często - moim zdaniem - z prasy dowiadujemy się o najdrobniejszych szczegółach z postępowań dotyczących choćby uprowadzenia i zamordowania Krzysztofa Olewnika" - powiedział Kwiatkowski.

Zaznaczył również, że tego rodzaju informacje negatywnie wpływają na same postępowania, np. wydłużając je. "Zdaję sobie sprawę, że dziennikarze, którzy do takich - ciekawych z ich punktu widzenia - materiałów docierają, nie zastanawiają się długo nad tym, czy je publikować czy też nie. Nigdy jednak nie zrozumiem i co najważniejsze nie zaakceptuję sytuacji, w której polityk lub prokurator - któremu w sposób szczególny zależeć powinno na dobru śledztwa - decyduje się na przekazanie informacji z toczącego się śledztwa +na zewnątrz+" - zaznaczył.

"Do czasu kiedy pełnię urząd Prokuratora Generalnego, żaden prokurator, któremu udowodniony zostanie przeciek, nie może liczyć na pobłażliwość. Jeśli ktoś myśli, że do 31 marca - czyli dnia, kiedy to Minister Sprawiedliwości przestanie być Prokuratorem Generalnym - zostało niewiele czasu i że ten czas to moment pobłażliwości i +odpuszczenia+ prokuraturze, ten się myli. Jeśli zajdzie taka potrzeba, 30 marca polecę wdrożenie postępowania służbowego wobec nielojalnego wobec swoich zobowiązań prokuratora" - podkreślił minister.

Praska prokuratura już w poniedziałek zwróciła się do warszawskiej prokuratury apelacyjnej z wnioskiem o wyznaczenie jednostki, która w śledztwie wyjaśni przeciek. Jej rzeczniczka tłumaczyła to tym, że "fakt opublikowania fragmentów protokołu przesłuchania świadka stanowi naruszenie tajemnicy śledztwa i sprawa musi być wyjaśniona", a praska prokuratura chce uniknąć zarzutów braku bezstronności. Taki sam argument wysunęła prokuratura apelacyjna, zwracając się do krajowej z wnioskiem o wyznaczenie w tym celu prokuratury, która jej nie podlega.

Mazur mówiła PAP, że w Prokuraturze Okręgowej Warszawa-Praga kontakt z materiałami miało tylko czterech prokuratorów - prokurator okręgowy, jego zastępca, referent i naczelnik wydziału. Dodała, że jeszcze w styczniu (26 - PAP) prokuratorzy przekazali materiały dotyczące śledztwa - w tym zeznania Sobiesiaka - sejmowej komisji śledczej. Protokół miał adnotację, że materiały są udostępniane do użytku wewnętrznego komisji, czyli mogą się z nimi zapoznać jedynie członkowie komisji (art. 156 Kodeksu postępowania karnego - PAP).

Według "Rz" to Marcin Rosół, szef gabinetu ministra sportu Mirosława Drzewieckiego, wyłania się z zeznań Sobiesiaka jako możliwe źródło przecieku o akcji CBA. Miało się to stać podczas spotkania Rosoła z córką biznesmena Magdaleną Sobiesiak w czasie, gdy ojciec załatwiał jej pracę w Totalizatorze Sportowym.

Jak podał dziennik, Sobiesiak zeznał: "w czasie spotkania w sierpniu 2009 Marcin Rosół, z tego, co mówiła córka, zasugerował jej, że ponieważ są donosy na +twojego tatusia+, to lepiej, żeby nie startowała (...) Córka powiedziała, że poinformował ją, że są donosy na mnie". Gazeta twierdzi, że chodzi o spotkanie w "Pędzącym króliku" w sierpniu ub.r.

"Rz" napisała także, że biznesmen powiedział prokuratorom: "nawet jeszcze przed spotkaniem z córką używałem stwierdzeń, że jestem podsłuchiwany, wymieniałem też nazwy KGB, CBA czy wręcz wyłączałem telefon" oraz, że o akcji CBA dowiedział się 1 października "z telewizji i prasy".

Sobiesiak miał też zeznać: "Drzewiecki, Chlebowski i Schetyna byli moimi kolegami, znam Drzewieckiego i Schetynę od około 20 lat". Tymczasem Schetyna powiedział przed komisją, że zna się z Sobiesiakiem od lata 2003 r., Drzewiecki zeznał, że poznał Sobiesiaka ponad 10 lat temu, z kolei Chlebowski mówił o czterech czy pięciu latach znajomości.(PAP)

pru/ pz/ gma/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)