Skoordynowane działania społeczności międzynarodowej na rzecz zakończenia kryzysu oraz odwrócenia zmian klimatycznych nie mogą paść ofiarą politycznych podziałów - apelowali przywódcy państw świata przemawiający na 64. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ w czwartek, w kolejnym dniu obrad.
Przewodniczący Prezydium Bośni i Hercegowiny Żeljko Komszić nazwał obecną sytuację "najgorszym kryzysem gospodarczym od czasu powstania Narodów Zjednoczonych, szczególnie dla krajów biednych i Afryki subsaharyjskiej".
"Dla wielkiej liczby ludzi, szczególnie w Afryce, efektem kryzysu są sytuacje zagrożenia dla życia" - wskazał prezydent Ghany John Evans Atta Mills. Dodał, że mimo trwającego dekadę pięcioprocentowego wzrostu gospodarczego niewielu krajom udało się zmniejszyć odsetek obywateli, którzy żyją za mniej niż dolara dziennie.
Prezydent Ruandy Paul Kagame zauważył, że proces wychodzenia ze światowego kryzysu powinien odbywać się przy szerszym udziale, wykraczającym poza grupę G8 (najbogatszych krajów świata oraz Rosji) czy G20 (obejmującą także państwa rozwijające się). "Większość propozycji nie zawiera kroków, które są niezbędne do uzdrowienia krajów o niskich dochodach" - ocenił Kagame.
Wsparciem dla takich głosów, ze strony krajów rozwiniętych, było - jak pisze Reuters - wystąpienie prezydenta Szwajcarii Hansa-Rudolfa Merza. Zarzucił on G20 niedostateczną legitymizację i oznajmił, że jego kraj domaga się szerszych konsultacji G20 z państwami nienależącymi do grupy.
Agencja Reutera zauważa, że ten dzień obrad ONZ przyćmiły dwa wydarzenia: nadzwyczajne posiedzenie Rady Bezpieczeństwa oraz początek spotkania G20 w Pittsburghu.
Jednocześnie - dodaje agencja - koncentracja na sprawach finansowych unaocznia, jak gwałtowne pogorszenie się gospodarki i warunków życia na świecie, wraz z problemami globalnego ocieplenia, przyćmiewa inne problemy światowe - jak na przykład program nuklearny Iranu. (PAP)
awl/ mc/
4812164
