Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Opole: W procesie hodowcy szynszyli z firmą Cargill opinię wyda Instytut Weterynarii w Puławach

0
Podziel się:

Sąd Okręgowy w Opolu, przed którym toczy się
proces hodowcy szynszyli przeciwko firmie Cargill, chce, by opinię
w tej sprawie wydał Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach.
Zdaniem hodowcy, jego zwierzęta zatruły się karmą produkowaną
przez firmę. Cargill temu zaprzecza.

Sąd Okręgowy w Opolu, przed którym toczy się proces hodowcy szynszyli przeciwko firmie Cargill, chce, by opinię w tej sprawie wydał Państwowy Instytut Weterynarii w Puławach. Zdaniem hodowcy, jego zwierzęta zatruły się karmą produkowaną przez firmę. Cargill temu zaprzecza.

Proces o 730 tys. zł odszkodowania od potentata w dziedzinie przetwórstwa i dystrybucji produktów rolnych i spożywczych toczy się od kwietnia zeszłego roku.

Do zdarzenia opisanego w pozwie doszło w 2004 roku. Gerard Kosytorz, właściciel jednej z największych na Opolszczyźnie farm szynszyli, zauważył, że zwierzęta zaczynają chorować. Jego zdaniem, przyczyną zachorowań i śmierci zwierząt była obecna w karmie żrąca substancja - węglan sodu (Na2Co3).

Szynszyle na farmie Kosytorza były karmione paszą wyprodukowaną przez polski oddział firmy Cargill. Część zwierząt padła, pozostałe chorowały - hodowca musiał zlikwidować prawie całe stado. "Ze stada pozostało mi tylko kilkadziesiąt sztuk, które rozdałem poprzez akcję +Animals+ jako zwierzęta domowe" - zaznaczył Kosytorz.

Hodowca dysponuje wynikami badań laboratoryjnych, z których wynika, że w paszy znalazł się węglan sodu. Z kolei Cargill ma badania wskazujące, że ich karma nie zawierała żadnych szkodliwych dodatków i utrzymuje, że choroba i śmierć zwierząt nie miała związku z produkowaną przez nich paszą. Te wątpliwości ma ostatecznie rozstrzygnąć opinia instytutu z Puław.

We wtorek Kosytorz przedstawił sądowi pismo z Polskiego Związku Hodowców Szynszyli, z którego wynika, że w tym samym okresie, kiedy chorowały jego zwierzęta, podobne sytuacje miały miejsce na fermach innych hodowców.

"W tym okresie członkowie naszego związku zgłaszali fakty padnięć szynszyli spowodowanych - jak twierdzili - wyłącznie po podawaniu im karmy wyprodukowanej w firmie Cargill, bez stosowania innych mieszanek, preparatów i dodatków" - brzmi opinia Związku, której kopie hodowca przekazał dziennikarzom.

Oprócz tego hodowca poprosił sąd o włączenie do materiału dowodowego opinii Instytutu Zootechniki z Krakowa. Zgodnie z dokumentem - według polskich norm - węglan sodu jest substancją spulchniającą, która może być stosowana wyłącznie w żywieniu psów i kotów, a nie szynszyli. "W związku z tym zamierzam zawiadomić prokuraturę o popełnieniu przez Cargill przestępstwa" - zapowiedział hodowca.

Oprócz wymienionych opinii, Kosytorz dysponuje także notatkami sporządzanymi przez przedstawiciela handlowego, który dostarczał karmę dla jego szynszyli, a także nagraniami rozmów telefonicznych hodowcy z dyrekcją firmy.

Wynika z nich - zdaniem Kostorza - że firma wiedziała o obecności w paszy szkodliwych substancji. "No generalnie, my się nie wypieramy, no powstał błąd, a za błąd trzeba tutaj, mówiąc wprost, zapłacić frycowe, no i już" - miał według hodowcy powiedzieć jeden z dyrektorów.

Reprezentujący Cargill radca prawny, Andrzej Kiedrzyn nie chciał rozmawiać z dziennikarzami. (PAP)

jsz/ jra/

firma
wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)