Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Opolskie: Część aptek uznaje zniżki, część odsyła pacjentów

0
Podziel się:

Opolskie apteki różnie traktują pacjentów z receptami, na których nie ma
informacji o poziomie refundacji leku. W niektórych, recept z pieczątkami protestujących lekarzy
jest niewiele, w innych stanowią większość druków.

Opolskie apteki różnie traktują pacjentów z receptami, na których nie ma informacji o poziomie refundacji leku. W niektórych, recept z pieczątkami protestujących lekarzy jest niewiele, w innych stanowią większość druków.

"W mojej aptece pojawiły się dzisiaj wyłącznie recepty z pieczątkami. W tej sytuacji wydajemy tylko leki za 100 proc. wartości. My nie mamy żadnego dokumentu potwierdzającego fakt, że możemy stosować zniżki. Są tylko informacje telewizyjne, a to nie jest dla nas podstawą" - powiedział PAP właściciel niewielkiej apteki, jak sam określił "na prowincji".

Z kolei farmaceutka z małej apteki w Opolu podkreśliła, że personel jej placówki stara się działać na korzyść pacjenta. "Prosimy pacjenta o dokument poświadczający ubezpieczenie i sprzedajemy lek z odpowiednią zniżką. Nie wiemy, czy nie odbije się to nam czkawką za jakiś czas, ale dobro pacjenta jest najważniejsze" - oceniła.

Oskar Orski, współwłaściciel sieci kilku aptek zaznaczył w rozmowie z PAP, że żaden z pacjentów korzystający z jego placówek nie musiał zapłacić pełnej odpłatności za lek. "100 proc. odpłatności nie bierzemy zupełnie pod uwagę. 50 proc w przypadku leku refundowanego, to najmniej korzystna sytuacja z jaką może się spotkać pacjent w naszej aptece" - podkreślił.

Dodał, że na całej liście leków refundowanych jest około 200 pozycji, które występują na kilku listach odpłatności, gdzie pacjent - w zależności od schorzenia - mógłby zapłacić 30 proc. wartości, albo jeszcze mniej. "Na szczęście pacjenci, którzy spodziewali się zamieszania wykupili dwumiesięczny pakiet w ubiegłym roku. Jest czas, żeby zrobić z tym porządek, może pan minister przeczyta ustawę i porozmawia z kimś spokojnie" - powiedział Orski.

Podkreślił, że absolutnie nie może pozwolić sobie ani na odsyłanie pacjentów, ani na sprzedaż swojemu klientowi leku za sto proc. "Przyjdzie do mnie pacjent w tym miesiącu i zapłaci za leki 200 zł. Potem zrobią z tym porządek - w następnym miesiącu w innej aptece zapłaci za ten sam lek 10 zł. Będzie miał do mnie żal i będzie myślał, że jestem oszustem i złodziejem. Do takiej sytuacji nie mogę dopuścić zarówno pod względem etycznym, jak i dlatego, że nie mogę tracić klienta. Apteka to też przedsiębiorstwo" - powiedział. (PAP)

jsz/ malk/ dym/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)