Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Opozycjonista żąda odszkodowania za represje z czasów PRL

0
Podziel się:

Opozycjonista z PRL Krzysztof Łoziński żąda
150 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia za represje SB, po
których nie miał pracy. Przedstawiciele Skarbu Państwa wnoszą o
oddalenie pozwu, twierdząc, że jego roszczenia już się
przedawniły. Wyrok zapadnie 11 sierpnia.

Opozycjonista z PRL Krzysztof Łoziński żąda 150 tys. zł odszkodowania i zadośćuczynienia za represje SB, po których nie miał pracy. Przedstawiciele Skarbu Państwa wnoszą o oddalenie pozwu, twierdząc, że jego roszczenia już się przedawniły. Wyrok zapadnie 11 sierpnia.

W czwartek Sąd Okręgowy w Warszawie wysłuchał mów końcowych w procesie cywilnym, jaki Łoziński wytoczył Skarbowi Państwa reprezentowanemu przez MSWiA, ABW, warszawski sąd i prokuraturę.

Łoziński powołuje się na represje SB od 1982 r. aż do upadku PRL w 1989 r. W 1982 r., gdy był szefem zakładowej "Solidarności" w Teatrze Wielkim, aresztowano go pod zarzutem "przewodzenia grupie terrorystycznej, która miała napadać na milicjantów". Sąd skazał go na 1,5 roku więzienia, zmniejszone potem do 7 miesięcy (odsiedział 6). Łoziński dowodzi, że potem SB uniemożliwiła mu podjęcie stałej pracy, wobec czego nie miał środków do życia, a dziś nie ma prawa do emerytury. W 1993 r. Sąd Najwyższy uniewinnił Łozińskiego z tamtych zarzutów.

W swojej mowie końcowej pełnomocnik ABW radca prawny Teresa Rutkowska wnosiła o oddalenie pozwu, argumentując, że roszczenia powoda już się przedawniły. Argumentowała, że mógł on dochodzić swych praw, począwszy od 1989 r., gdy weszła w życie ustawa o "przywróceniu praw pracowniczych". Dodała, że miał on dostęp do akt swej sprawy karnej w SN w latach 90. i tez mógł wtedy wystąpić z pozwem - a złożył go dopiero w 2004 r.

Za "chybiony" Rutkowska uznała argument powoda, że dopiero wtedy dostał dostęp w IPN do akt SB na swój temat. Według niej, brak tych akt nie byłby przeszkodą w jego roszczeniach. Podkreślała, że z zapisów SB wynika, że uniemożliwiła mu ona powrót do pracy w teatrze, a nie - podjęcie jakiejkolwiek pracy zgodnej z jego wykształceniem.

O oddalenie pozwu wnosili także reprezentanci pozostałych pozwanych. Adwokaci rezygnowali zarazem ze zwrotu kosztów - co oznacza, że w przypadku przegrania procesu Łoziński nie będzie musiał im płacić (on sam przyznaje, że to "elegancki gest").

Pełnomocnik Łozińskiego mec. Jacek Oleszczyk podkreślał, że Skarb Państwa nie powinien powoływać się na argument o przedawnieniu, bo to "nadużycie prawa". "Powód nie mógł wcześniej zgromadzić odpowiedniego materiału na poparcie swych roszczeń, bo dopiero w 2003 r. IPN zaczął udostępniać akta SB" - dodał.

Sam Łoziński powiedział PAP, że gdy słuchał wystąpienia przedstawicielki ABW, miał wrażenie, że "żyliśmy w innym kraju". Komentując jej argument, że sama SB pisała iż uniemożliwiała mu tylko powrót do teatru, podkreślił, że "z tego, co napisał esbek wynika tylko to, że kiedyś coś tam napisał". Poinformował, że dziś IPN prowadzi śledztwo z jego zawiadomienia co do represji wobec niego, ale "toczy się ono niemrawo".(PAP)

sta/ malk/ jra/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)