Oskarżony właściciel biura turystycznego, którego autokar brał udział w wypadku koło Jeżewa (podlaskie) w 2005 roku, oświadczył w czwartek przed białostockim sądem, że kierowca i jego zmiennik mieli ważne badania lekarskie.
Chodzi o zarzut sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa sprowadzenia katastrofy drogowej poprzez to, że dopuszczono do pracy kierowców bez ważnych badań lekarskich. Jak ustaliła prokuratura, z powodów zdrowotnych przynajmniej jeden z nich w ogóle nie powinien był pracować za kierownicą.
Romuald Z. podkreślił, że zaświadczenia, które miał od kierowców, były dokumentami aktualnymi (choć nie wystawione na to biuro turystyczne) i na tej podstawie, a także biorąc pod uwagę oświadczenia kierowców, nie miał żadnych podstaw by podejrzewać, że mogli mieć jakieś zdrowotne przeciwwskazania do pracy za kierownicą.
"To nie ja tragicznego dnia prowadziłem autokar i nie ja zataiłem mankamenty zdrowotne" - oświadczył oskarżony. Ani on, ani współoskarżona z nim jego żona, nie przyznają się do zarzutów. Sąd odczytuje zeznania złożone przez Romualda Z. w śledztwie.
W wypadku we wrześniu 2005 roku koło Jeżewa zginęło trzynaście osób: dziesięcioro licealistów, dwóch kierowców autokaru i kierowca ciężarówki, z którą doszło do zderzenia. Jak ustalono w śledztwie, kierowca prowadzący wtedy autokar był chory na padaczkę, ale biegli nie potwierdzili związku między chorobą a wypadkiem. (PAP)
rof/ malk/ gma/