Były prezydent Pakistanu Pervez Musharraf, który w czwartek zamiast na salę sądową trafił do szpitala w związku z problemami kardiologicznymi, nie pojawi się w sądzie w poniedziałek, bo jest chory - zapowiedział w niedzielę jego adwokat.
"Wszyscy wiedzą, że on jest chory. Wszyscy wiedzą, że jest na oddziale intensywnej opieki medycznej i trybunał też to wie. Wystarczy, że złożymy ustną prośbę do trybunału, prosząc o usprawiedliwienie jego nieobecności z powodu choroby" - powiedział Ahmet Raza Kasuri.
70-letni Musharraf, prezydent Pakistanu w latach 2001-2008, miał stanąć w czwartek przed specjalnym trybunałem, gdzie miał być sądzony za zdradę stanu. Trafił jednak do instytutu kardiologicznego w Rawalpindi, w pobliżu Islamabadu. Według członka ochrony byłego dyktatora, stan jego zdrowia jest zły.
Część mediów uważa, że hospitalizacja byłego prezydenta jest strategią klanu Musharrafów, mającą na celu uniknięcie procesu o zdradę.
Do procesu doszło z inicjatywy obecnego premiera Nawaza Sharifa, którego w 1999 roku obalił wojskowy zamach, kierowany przez Musharrafa, ówczesnego naczelnego dowódcę armii pakistańskiej. W 2008 roku Musharraf zrezygnował z urzędu prezydenta i udał się na emigrację, z której wrócił w ubiegłym roku. Wkrótce potem wszczęto przeciw niemu postępowanie karne z powodu ogłoszenia w 2007 roku stanu wyjątkowego, co uznano za zdradę stanu. Teoretycznie Musharrafowi grozi nawet kara śmierci.
Ciąży na nim również zarzut przyczynienia się do śmierci byłej premier Benazir Bhutto w 2007 roku, odsunięcia od obowiązków i przetrzymywania sędziów Sądu Najwyższego w tym samym roku, a także zabójstwa, rok wcześniej, szefa rebelii w niestabilnej prowincji Beludżystan - Akbara Buktiego. (PAP)
jo/ ala/
15420870 arch.