15.2.Strasburg (PAP) - Miesiąc przed wyborami prezydenckimi na Białorusi, eurodeputowani zaapelowali do Mińska o przestrzeganie demokratycznych standardów wyborczych, zapowiadając, że mimo braku zaproszenia i tak wezmą udział w misji obserwacyjnej w ramach OBWE.
"Reżim (prezydenta Aleksandra Łukaszenki)
ma ciągle szanse udowodnić, że przeprowadzi wolne wybory, ale w rzeczywistości te szanse są bardzo, bardzo małe. Od 1994 roku Łukaszenka utrwala skazane na izolację państwo policyjne" - powiedział w imieniu chadecji, brytyjski konserwatysta Charles Tannock.
Wezwał władze w Mińsku, by zgodziły się na przeprowadzenie niezależnych sondaży tzw. exit-polls w dniu wyborów, które pokazałyby prawdziwą popularność Łukaszenki, choć przyznał, że raczej nie jest to realne.
Postulat te znalazł się w projekcie rezolucji, którą eurodpeutowani przyjmą w czwartek. PE wzywa w niej władze w Mińsku do spełnienia międzynarodowych standardów podczas wyborów 19 marca.
Ponadto eurodeputowani wyrażają żal, że Mińsk nie zaprosił reprezentacji Parlamentu Europejskiego jako osobnej misji obserwacyjnej podczas tych wyborów. Tannock zapewnił, że mimo to deputowani PE i tak pojadą na Białoruś, ale jako uczestnicy misji OBWE.
To będzie już piąta rezolucja poświęcona Białorusi, od czasu rozpoczęcia obecnej kadencji PE w lipcu 2004.
Poseł Konrad Szymański (PiS) uważa, że rezolucje nie spełniły oczekiwań i należałoby zmienić taktykę.
"Powinniśmy zejść na poziom wykonawczy działań na rzecz demokracji na Białorusi" - powiedział, apelując o osobny fundusz na rzecz praw człowieka na Białorusi, a także zwiększenie wsparcia niezależnych mediów.
"Działania Rady UE (rządów - PAP) i Komisji Europejskiej są niewystarczające. Powinno się zrobić dużo więcej, bo inaczej wszyscy będziemy odpowiedzialni za sytuację - powiedziała niemiecka posłanka Zielonych Elisabeth Schroedter.
Inga Czerny, Michał Kot (PAP)
ro/
