Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PE: Dyrektywa usługowa: polscy europosłowie przed dylematem

0
Podziel się:

15.2.Strasburg (PAP) - Polscy eurodeputowani stanęli przed
dylematem: poprzeć w czwartek zawarty za ich plecami kompromis
chadeków i socjalistów w sprawie dyrektywy usługowej, czy
zamanifestować sprzeciw i odrzucić projekt w jednym obozie z
zaciekłymi przeciwnikami "polskiego hydraulika" - komunistami i
skrajną lewicą.

15.2.Strasburg (PAP) - Polscy eurodeputowani stanęli przed dylematem: poprzeć w czwartek zawarty za ich plecami kompromis chadeków i socjalistów w sprawie dyrektywy usługowej, czy zamanifestować sprzeciw i odrzucić projekt w jednym obozie z zaciekłymi przeciwnikami "polskiego hydraulika" - komunistami i skrajną lewicą.

"Kompromis w obecnej formie nie stanowi żadnej wartości dodanej poza obecny stan prawny, czyli artykuł 49. traktatu UE i orzecznictwo Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości" - usłyszeli w środę polscy eurodeputowani od ekspert Ministra Gospodarki Joanny Pohl. Na spotkanie zaproszono także PAP.

Chodzi o kompromis dwóch największych frakcji w Parlamencie Europejskim: chadeków i socjalistów w sprawie kontrowersyjnej dyrektywy o liberalizacji usług w Unii Europejskiej. Wykreślili oni z tekst zasadę kraju pochodzenia, na której zależało nowym krajom członkowskim. Gwarantowała ona, że przedsiębiorcy mieliby świadczyć usługi w różnych krajach Unii według zasad kraju, z którego pochodzą.

"To jest kompromis zawarty w 100 proc. naszym kosztem. Nie widzę żadnego polskiego interesu w tym, byśmy mieli go legitymizować, skoro i tak przejdzie" - powiedział Konrad Szymański (PiS).

"Polacy mają służyć jako mięso armatnie do głosowania. Dyrektywa została wykastrowana z tego co było jej politycznym i gospodarczym sensem" - wtórował mu Bogdan Pęk, z grupy Niepodległość/Demokracja. Jego zdaniem dyrektywa sprowadza się do "wyrażenia zbiorowej woli politycznej najsilniejszych państw UE". "Nie ma sensu sprawiać im przyjemności", głosując za - dodał Szymański.

"Nam się opłaca sprzeciw, ale tylko pod warunkiem, że dyrektywa nie padnie" - przestrzegał Janusz Lewandowski (PO). Odrzucenie projektu w ostatecznym głosowaniu spowodowałoby bowiem opóźnienie o co najmniej kilka lat liberalizacji rynku usług, ze szkodą dla polskich przedsiębiorców.

Krytycznie oceniając kompromis chadeków i socjalistów niektórzy polscy europosłowie widzą w nim "wartość dodaną", odwołując się do ekspertyz prawników.

"Ta dyrektywa mimo wszystko coś wnosi. Nawet jeśli zasada kraju pochodzenia nie jest wpisana czarno na białym, to wynika z kompromisowej wersji" - przekonywał Dariusz Rosati (SdPl). Podobnego zdania był Bronisław Geremek (PD-demokraci.pl).

"To kompromis berliński", bo zawarty przez niemieckich szefów frakcji, połączonych w Berlinie koalicję rządową CDU-SPD, przyznał Geremek. Odradził jednak jego pochopne odrzucenie. "Czy mamy głosować razem z komunistami i tymi, którzy straszą polskim hydraulikiem rozpasanym na całym europejskim pastwisku?" - pytał retorycznie.

Zaapelował do polskich europosłów o zgodne głosowanie, by ewentualnie "poprawić" kompromis na korzyść polskich przedsiębiorców.

"Co mamy robić?" - pytał reprezentantkę Ministerstwa Gospodarki poseł Pęk.

Eksperci ministerstwa przygotują sugestie, jakie poprawki poprzeć, a jakie odrzucić - obiecała Joanna Pohl. Mają na to czas do głosowania, które odbędzie się w czwartek przed południem. Łącznie zgłoszono ponad 400 poprawek.

Inga Czerny, Michał Kot (PAP)

ro/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)