Jaki materiał dowodowy, taki wyrok - tak była minister sprawiedliwości, sędzia Barbara Piwnik komentuje środowy wyrok sądu w sprawie tzw. grupy pruszkowskiej.
Warszawski sąd okręgowy wymierzył oskarżonym kary od ośmiu lat więzienia do roku więzienia w zawieszeniu. 14 podsądnych zostało jednak uniewinnionych, m.in. dawni szefowie gangu Andrzej Z., ps. Słowik, i Zygmunt R., ps. Bolo. Sąd uznał, że "prokuratura poszła na skróty" i większość zarzutów oparła na zeznaniach świadków koronnych. "Same zeznania świadka koronnego bez wsparcia innymi dowodami nie mogą stanowić podstawy do czynienia ustaleń" - uzasadniała sędzia Beata Najjar.
"Niech nikt nie mówi, jak to się już u nas stało swoistą tradycją, że taki wyrok to porażka wymiaru sprawiedliwości" - powiedziała Piwnik PAP. Według niej wyrok jest sukcesem. "Należy pamiętać, że każdy z sędziów dołożył maksymalnej staranności w ocenie materiału dowodowego; a to oznacza że mimo starań nie ma wystarczających dowodów" - powiedziała. "Jaki materiał dowodowy, taki wyrok" - dodała.
Zdaniem Piwnik wciąż aktualne pozostaje pytanie o jakość prowadzonych śledztw i nowe instytucje prawa karnego. Jej zdaniem najważniejsze jest ścisłe stosowanie prawa, selekcja spraw, w których powinni występować świadkowie koronni oraz egzekucja prawa, jeśli chodzi o majątki gangsterów. Zarazem przyznała, że powinno się zmienić ustawę o świadku koronnym, by "ukrócić trochę ich zbyt szerokie prawa".
Piwnik zasłynęła w pierwszej połowie lat 90., gdy sądziła w pierwszym procesie gangsterów z Pruszkowa w sprawie głośnej strzelaniny w motelu George w Nadarzynie pod Warszawą. Sąd umorzył wtedy główne zarzuty m.in. ze względu na niewłaściwie zabezpieczenie dowodów przez policję. (PAP)
sta/ itm/ ura/
