Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

PO, SLD i PSL przeciw agresji, ale sceptyczne wobec "deklaracji łódzkiej"

0
Podziel się:

#
dochodz opinie PSL i SLD
#

# dochodz opinie PSL i SLD #

22.10. Warszawa (PAP) - Krzysztof Tyszkiewicz (PO) uważa, że Jarosław Kaczyński powinien spotkać się prezydentem ws. obniżenia agresji w polityce zamiast przedstawiać deklarację. Bartosz Arłukowicz (SLD) obawia się, że deklaracja to "puste słowa". "Każdy musi pracować nad sobą" - uważa Franciszek Stefaniuk (PSL).

Prezes PiS Jarosław Kaczyński przedstawił i podpisał "deklarację łódzką" przeciw przemocy w życiu publicznym podczas piątkowej konferencji prasowej. Jak mówił, deklaracja "jest zobowiązaniem do nieposługiwania się w życiu publicznym sformułowaniami obraźliwymi, bez których można w polskim języku wyrazić nawet najbardziej krytyczny pogląd". Prezes PiS wyraził nadzieję, że deklarację podpiszą politycy różnych opcji, a szef klubu PiS Mariusz Błaszczak zawiózł ją na spotkanie z prezydentem Bronisławem Komorowskim.

"Prezes Kaczyński powinien się spotkać i porozmawiać z prezydentem i wtedy może udałoby się doprowadzić do wspólnego stworzenia dokumentu, który obaj by podpisali. Wysyłanie listów bez spotkania wydaje się niepoważne" - powiedział w piątek PAP rzecznik klubu Platformy Krzysztof Tyszkiewicz.

Podkreślił jednocześnie, że każdy apel przeciw przemocy i nienawiści będzie przyjmowany przez Platformę pozytywnie. Jak zastrzegł, oczywiście pod warunkiem, że w takim apelu nie będzie agresji wobec Platformy. "Wszyscy powinniśmy się uspokoić i powściągnąć emocje" - apelował rzecznik klubu PO.

"Prezes Kaczyński sam dał świadectwo tego, jak chce współpracować, nie przyjeżdżając w czwartek do prezydenta, który zaproponował rozmowę w sprawie obniżenia poziomu konfliktu oraz wydarzeń w Łodzi. Kaczyński swoimi wypowiedziami pokazuje niestety, że ciągle jest rozemocjonowany i ta agresja ciągle jest obecna w życiu publicznym" - ocenił Tyszkiewicz.

Wiceszef klubu PO Rafał Grupiński podkreślił w rozmowie z PAP, że Platforma na pewno nie jest partią, która narzuca język agresji, wykluczenia w debacie publicznej. "Jesteśmy stroną reaktywną, która podejmuje polemikę tylko, dlatego że musimy bronić idei, bronić naszych wyborców, odpowiadać na zarzuty, które są nam stawiane" - ocenił.

Jak dodał, "trzeba patrzeć, skąd bije źródło konfliktów". "Nie my byliśmy stroną inicjującą język agresji, ani nie jesteśmy tymi, którzy chcą się w ten język za bardzo wpisywać. Zależy nam na tym, aby języka agresji nie było" - podkreślił Grupiński.

Jego zdaniem, zamiast wystosowywania jednostronnych deklaracji, Kaczyński powinien przyjąć zaproszenie do prezydenta i wspólnie z Komorowskim podjąć jakąś próbę zmiany języka w życiu publicznym. "Jednostronne deklaracje i ustawianie się w roli pokrzywdzonego niewiele dają" - podkreślił Grupiński.

"Więcej refleksji nad sobą i mniej apeli do innych. To będzie lepsze dla całości sprawy" - zaapelował Grupiński do prezesa PiS.

Podobnie uważa Bartosz Arłukowicz (SLD). "Jarosław Kaczyński przybiera co parę tygodni nowe maski, które tak naprawdę zdejmuje na potrzeby chwili politycznej i zmienia się raz w dobrotliwego polityka, który szanuje przeciwników politycznych, potem w polityka, który zieje agresją i złymi emocjami" - ocenił w rozmowie z PAP.

"Chciałbym, żeby Jarosław Kaczyński po prostu, zwyczajnie, zaczął uprawiać inną politykę i dojrzał, że żyjemy w nowoczesnej Polsce, w której ktoś ma prawo mieć odmienne poglądy i w której szanuje się człowieka jako wartość największą. Takiego Jarosława chciałbym widzieć, bo takie deklaracje dla mnie to puste słowa" - mówił Arłukowicz PAP.

Dodał, że "jest w stanie podpisać każdy dokument, który będzie prowadził do zgody". "Ale wolałbym, żebyśmy do zgody prowadzili, a nie podpisywali tę zgodę w dokumentach" - zaznaczył poseł Sojuszu.

Z kolei Franciszek Stefaniuk (PSL) powiedział PAP, że nigdy nie posunąłby się do używania sformułowań, do których unikania nawołuje PiS w deklaracji. W ocenie posła ludowców, jeżeli chodzi o zaniechanie języka agresji w polityce, "każdy musi pracować nad sobą". Jak dodał, w tej sprawie "niepotrzebne jest pisanie żadnych scenariuszy".

Pytany, czy podpisze się pod deklaracją, odparł, że nie musi tego robić, ponieważ posłowie PSL od dawna wzajemnie pilnują się, by nie używać języka agresji. "Napominamy, że różniąc się z kimś - bo każda osoba myśląca ma prawo do własnego zdania - nie musimy być przeciwnikami" - powiedział Stefaniuk. Dopytywany, czy jego zdaniem deklaracja przyczyni się do wyciszenia sporów politycznych, ocenił, że w tym celu wystarczy przestrzeganie innej deklaracji - dekalogu.

Eugeniusz Kłopotek (PSL) z kolei "jak najbardziej" podpisałby się pod deklaracją PiS. Dodał, że nie będzie namawiał innych polityków do tego samego, bo - jego zdaniem - każdy powinien sam podjąć tę decyzję. "Jestem przekonany, że większość, a może nawet i wszyscy moi koledzy podpisaliby się pod taką deklaracją" - powiedział PAP Kłopotek. Pytany, jak ocenia inicjatywę PiS, zaznaczył, że "każdy ma prawo występowania z różnego typu inicjatywami; ta na pewno nie zaszkodzi".(PAP)

mzk/ mrr/ mkr/ ura/ jbr/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)