Trwa ładowanie...
Zaloguj
Notowania
Przejdź na

Podlaskie: Sprawa tajemniczego zniknięcia w Kolnie - wyrok za tydzień

0
Podziel się:

#
dochodzą szczegóły rozprawy
#

# dochodzą szczegóły rozprawy #

11.12. Białystok (PAP) - Przed Sądem Apelacyjnym w Białymstoku odbyło się we wtorek postępowanie odwoławcze od wyroku uniewinniającego od zarzutu zabójstwa męża kobiety, która zaginęła 12 lat temu w Kolnie. Wyrok w tej sprawie sąd ma ogłosić 18 grudnia.

26-letnia Katarzyna W., matka dwójki dzieci, zniknęła w tajemniczych okolicznościach w 2000 roku. Nie zostawiła żadnej informacji, nie zabrała żadnych swoich rzeczy. Choć nie znaleziono zwłok, o zabójstwo kobiety oskarżono jej męża Marka W. Mężczyzna nie przyznał się do tego ani w śledztwie, ani przed sądem.

To powtórny proces w tej sprawie. W maju Sąd Okręgowy w Łomży oskarżonego Marka W. uniewinnił, co zaskarżyła prokuratura. W jej ocenie bowiem, sąd nie wziął pod uwagę wszystkich zależności między poszczególnymi dowodami i nie zrealizował też zaleceń sądu apelacyjnego, po uchyleniu wyroku w pierwszym procesie w tej sprawie.

W pierwszym procesie łomżyński sąd skazał mężczyznę na 5 lat więzienia przy kwalifikacji, że doszło nie do zabójstwa, ale nieumyślnego spowodowania śmierci, np. podczas awantury. Małżonkowie byli bowiem wtedy w sytuacji poprzedzającej rozwód, którego chciała kobieta.

Sąd Apelacyjny w Białymstoku wyrok ten jednak uchylił i nakazał sprawę rozpoznać jeszcze raz.

W tym samym procesie odpowiada też mężczyzna, któremu zarzucono utrudnianie śledztwa prowadzonego w tej sprawie w przeszłości, zacieranie śladów i pomoc w ukryciu zwłok. Łomżyński sąd także i jego uniewinnił, co również zaskarżyła prokuratura. W obu przypadkach chce uchylenia wyroków i zwrotu sprawy do ponownego rozpoznania sądowi w Łomży.

W ocenie prokuratury, choć brak jest w tej sprawie dowodów bezpośrednich, to ciąg poszlak, biorąc pod uwagę zasady swobodnej oceny dowodów, wskazuje na to, że przestępstwo zostało popełnione. Śledczy uważają też, że sąd w Łomży nie dokonał kompleksowej oceny dowodów w powiązaniu ich ze sobą.

Argumentację prokuratury popiera matka zaginionej kobiety, która w procesie występuje w charakterze oskarżyciela posiłkowego. Momentami płacząc, mówiła przed sądem apelacyjnym, że znalezienie córki i jej pochowanie - bo jest przekonana, że została zamordowana - jest jej "największym marzeniem".

Mówiła o błędach popełnionych na początku śledztwa przez miejscową policję i prokuraturę, co - jej zdaniem - spowodowało, iż nie zebrano jednoznacznych dowodów. "Nie ma dnia, żebym nie płakała. Gdzie mam jej szukać? Rozum podpowiada, że jej nie ma wśród żywych" - mówiła.

Obrońca Marka W. chce oddalenia apelacji prokuratury. Mówił, że nie ma żadnego dowodu, iż żona oskarżonego nie żyje. Według niego najbardziej prawdopodobna jest wersja, iż "ktoś ją porwał albo przekonał, że znajdzie inne życie".

Proces ma charakter poszlakowy, a akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu dopiero po wznowieniu śledztwa, o co zabiegała rodzina kobiety. Pierwsze umorzono bowiem kilka lat temu. Prokuratura zainteresowała się sprawą ponownie, gdy w 2008 roku przypomniały o niej media, sugerując, że w śledztwie popełniono poważne błędy.

Po decyzji Prokuratury Krajowej, by jeszcze raz zbadać okoliczności sprawy i materiał dowodowy, podjęte na nowo śledztwo było prowadzone w Elblągu. W 2009 r. prokuratura elbląska postawiła zarzuty Markowi W.

Marek W. został w listopadzie ubiegłego roku prawomocnie skazany na 3 lata więzienia za handel narkotykami. Jednocześnie sąd umorzył sprawę nakłaniania przez niego innej osoby do zabójstwa teściów. (PAP)

rof/ bno/

wiadomości
pap
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
PAP
KOMENTARZE
(0)